Telemedycyna się sprawdza, ale nie we wszystkich obszarach

Nowelizacja ustawy o opiece zdrowotnej sprzed roku otworzyła możliwość udzielania świadczeń medycznych na odległość. Lekarze chwalą to rozwiązanie, z tym że główny nacisk stawiają na komunikację zdalną między sobą. Z pacjentem nadal wolą mieć osobisty kontakt.

NFZ finansuje świadczenia telekonsultacji kardiologicznej i geriatrycznej. Zdalne konsultacje służą przede wszystkim monitorowaniu przebiegu choroby i zadawaniu pytań, nie zaś leczeniu – podkreślają lekarze.
Prof. dr hab. med. Artur Mamcarz w rozmowie z podyplomie.pl zaznacza, że telemedycyna w kardiologii jest wykorzystywana od dawna. Chodzi m.in. o systemy, które pozwalają przekazywać informacje dotyczące badań, np. elektrokardiograficznych, między lekarzami. Czy rozwiązanie, które oferuje NFZ, spotka się z szerszym uznaniem lekarzy, którzy zdalnie konsultowaliby pacjentów?
– Pewnie tak, ale jest to temat, który wymaga dodatkowych regulacji prawnych, ponieważ nie wszystko można skonsultować w ramach usługi telemedycznej. Nic nie zastąpi personalnego badania pacjenta, zbierania wywiadu podczas badania fizycznego i interpretacji badań dodatkowych. Natomiast w pewnych obszarach takie możliwości istnieją i ułatwiałyby prowadzenie chorych, chociażby w przypadkach niewydolności serca. Są systemy, które przewidują, w jaki sposób pewne parametry życiowe wpływają na funkcjonowanie, modyfikację ewentualnie dawkowanie leków czy określają konieczność przeprowadzenia wizyty lekarskiej. Więc z tego punktu widzenia usługi telemedyczne mogłyby mieć szerokie zastosowanie. Jest to nowoczesny nurt medycyny, który może w pewnych obszarach, głównie w diagnostyce, pomóc w pewnych procesach lub je przyspieszyć. Jednak kluczowym elementem diagnostyki jest indywidualny kontakt lekarza z pacjentem – ocenia prof. Artur Mamcarz.

INK