Po zażyciu dopalaczy leczenie na własny rachunek?

Tomografie tych pacjentów kosztują co miesiąc bytomski szpital 150 tys. zł.

Niewydolność nerek, zawał, udar niedokrwienny, pęknięcie tętniaka – takie skutki może przynieść nawet jednorazowe zażycie dopalacza. Amatorzy substancji psychoaktywnych sieją postrach w karetkach i szpitalach. Wielu trafia na szpitalne oddziały ratunkowe. Lekarze pytają, czy nie warto byłoby, żeby za detoks finansowany z publicznych środków amatorzy dopalaczy zapłacili z własnej kieszeni?
– To pacjenci wysokiego ryzyka – mówi dr Marcin Markiel, internista z izby przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu. – Po pierwsze, są zagrożeniem dla nas i innych osób przebywających w szpitalu. Biją, kopią, plują, wyzywają. Musimy być bardzo czujni, bo odwracając się na chwilę po strzykawkę albo opatrunek, nigdy nie jesteśmy pewni, czy pacjent nie chwyci na przykład taboretu i nas nie zaatakuje. Dyskomfort odczuwają też ludzie bardzo chorzy, którzy trafiają tu po wypadkach albo oczekują na poradę ambulatoryjną, bo godzinami muszą słuchać przeraźliwych, niekontrolowanych krzyków.
Jerzy Pieniążek, dyrektor WSS nr 4, wspomina mężczyznę po dopalaczach, który kilka miesięcy temu uciekł personelowi izby przyjęć, wdarł się do gabinetu dyrekcji z odłamkiem rozbitego szkła i groził śmiercią. – Ten człowiek próbował skoczyć z okna, musieliśmy wezwać policję, żeby go obezwładniła. Udało się, ale stres i obawa przed każdym takim pacjentem pozostają – mówi dyrektor.
– To kosztowny detoks – mówi Janusz Stelmaszyński, kierownik izby przyjęć WSS nr 4 w Bytomiu. Za badanie jednego pacjenta po dopalaczach szpital musi zapłacić 300-800 zł (łącznie z tomografią komputerową). Wielu takich pacjentów nie jest ubezpieczonych, zatem koszty tego detoksu pokrywają wszyscy podatnicy, którzy miesiącami czekają w kolejkach na badanie specjalistyczne.
Dla przykładu dodajmy, że na zlecenie izby przyjęć bytomski szpital wykonuje 15-20 tomografii komputerowych dziennie. Ok. 80 proc. tych badań trzeba wykonać u pacjentów pod wpływem alkoholu lub po dopalaczach „na wszelki wypadek”. Miesięcznie daje to kwotę ok. 150 tys. zł.

WS