Nocne dyżury bez młodych lekarzy?

Dlaczego dyrektorzy wolą w nocy obsadę specjalistów?

Wywalczone przez rezydentów podwyżki obracają się przeciwko nim, ponieważ dyrektorzy skąpią im dyżurów – donosi „Rzeczpospolita”.
Podwyżki dla rezydentów wpłynęły także na wzrost pochodnych od wynagrodzenia, czyli m.in. stawek za dyżury. Te koszty stanowią nawet 40 proc. budżetów szpitalnych na lekarskie płace. To spowodowało, że niektórym szpitalom przestało się opłacać obsadzać dyżury rezydentami, a nawet rezygnować z ich zatrudniania.
Część szpitali dyżury obsadza więc specjalistami. Natomiast 40 godzin dyżuru finansowanego rezydentom przez Ministerstwo Zdrowia rozbija np. na osiem pięciogodzinnych dyżurów.
Problem jest poważny, ponieważ rezydenci coraz częściej nie dyżurują w nocy. A to właśnie w nocy, kiedy jest mniej specjalistów, młody lekarz ma szansę podejmować samodzielne decyzje i najwięcej się nauczyć. W ciągu dnia pracuje pod okiem specjalisty, który za niego odpowiada.
Wiele wskazuje na to, że obecnie lekarze będą zdobywać doświadczenie dopiero po zakończeniu szkolenia specjalizacyjnego.
Przypomnijmy, że po protestach młodzi lekarze wywalczyli, że od 1 lipca ubiegłego roku wynagrodzenie zasadnicze wszystkich lekarzy rezydentów wynosi 4 tys. zł brutto lub 4,7 tys. zł brutto w przypadku specjalizacji w dziedzinach priorytetowych. Od trzeciego roku specjalizacji wynagrodzenia te zwiększą się odpowiednio o 500 lub 600 zł.
Ponadto rezydenci otrzymują dodatkowo 600 lub 700 zł (w zależności od tego, czy odbywają szkolenie w dziedzinach priorytetowych, czy nie), jeśli zobowiążą się do przepracowania w Polsce łącznie dwóch z pięciu lat przypadających bezpośrednio po zakończeniu szkolenia specjalizacyjnego.

ID