Zamiast borowiny sztuczny żel – leczenie uzdrowiskowe to fikcja?

Raport NIK: co czwarty pacjent nie dostał tego, co powinien.

– Brakuje nadzoru nad lecznictwem uzdrowiskowym. Problemem jest limitowanie zabiegów, co uniemożliwia zastosowanie najlepszej dla pacjenta kuracji – uważa prof. Irena Ponikowska, kierownik Szpitala Klinicznego w Ciechocinku, komentując w „Dzienniku Gazecie Prawnej” druzgocące wyniki kontroli NIK w uzdrowiskach.
Według Najwyższej Izby Kontroli konieczne jest wprowadzenie regulacji określających standardy leczenia uzdrowiskowego oraz stworzenie systemu badań parametrów mikrobiologicznych i fizykochemicznych naturalnych surowców leczniczych – także na etapie udzielania świadczeń zdrowotnych.
Kontrola NIK wykazała wiele nieprawidłowości. Jedną z nich jest nagminne stosowanie sztucznych odpowiedników (żel borowinowy, plastry borowinowe, pasta borowinowa, płyn siarczkowy czy techniczny dwutlenek węgla), a nie naturalnych surowców leczniczych (borowina, woda lecznicza czy gazy lecznicze) wymaganych przez NFZ i MZ.
Zamienniki w uzdrowiskach w ogóle nie powinny się pojawiać.
Z kolei jeśli już pojawiły się surowce naturalne, to w większości przypadków pochodziły z terenu spoza uzdrowiska, co jest zaprzeczeniem idei takiego leczenia.
W rezultacie co czwartemu pacjentowi udzielono świadczeń zdrowotnych niezgodnie z warunkami określonymi przez ministra zdrowia i prezesa NFZ. Co dziesiąty pacjent nie otrzymał wymaganej ilości zasadniczych zabiegów bodźcowych, a co trzeciemu leczonemu nie wykonano wymaganych badań lekarskich – podaje NIK.
NIK zwraca uwagę, że choć leczenie uzdrowiskowe jest jedną z najstarszych dziedzin medycyny, to do dzisiaj nie określono jego szczegółowych standardów. Wiadomo m.in., ile i jakich zabiegów przysługuje pacjentowi. Kwestią nie do końca uregulowaną jest ich jakość. To może się przekładać na niewłaściwe wykonanie zabiegu, użycie surowca w nieodpowiedniej ilości, o słabej jakości lub częstsze stosowanie zamienników.

ID