Kamery na SOR?

Rzecznik Praw Pacjenta: to niewłaściwy kierunek.

Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta, odniósł się do pomysłu nagrywania pacjentów. Rzecznik pytany był przez „Dziennik Gazetę Prawną” o ocenę rad dla pacjentów zawartych w opublikowanym w sieci poradniku, jak przetrwać na szpitalnym oddziale ratunkowym, takich jak żądanie informacji na piśmie, udawanie się wszędzie w towarzystwie bliskiej osoby, sprawdzanie, czy wszystko, co ważne, znalazło się w dokumentacji medycznej. Autorem dziesięciopunktowego poradnika jest Piotr Piotrowski z Fundacji 1 Czerwca z Łodzi.
Zdaniem Bartłomieja Chmielowca mamy kryzys zaufania do lekarzy. – Jest to niewątpliwie zawód zaufania publicznego, dlatego powinniśmy raczej zastanowić się, co zrobić, żeby to zaufanie odbudować. Kamery temu nie służą. O ile jestem w stanie zrozumieć montowanie kamer na mundurach policyjnych, gdzie często mamy do czynienia z przymusem bezpośrednim i agresywnymi zachowaniami, to jeśli chodzi o nagrywanie czynności wykonywanych przez personel medyczny , nie uważam tego za właściwy kierunek – mówi rzecznik.
Czy lekarze również powinni nagrywać agresywnych pacjentów? Przecież tacy często trafiają na SOR. – Powinniśmy raczej się skupić na edukacji pacjentów i podnoszeniu kompetencji miękkich personelu – odpowiada rzecznik.
Bartłomiej Chmielowiec przyznał, że problem traktowania pacjentów wynika z przeciążenia pracą i niedoborów kadrowych, przy czym dotyczy nie tylko szpitalnych oddziałów ratunkowych, lecz także całej ochrony zdrowia. – Konieczne jest zwiększanie wynagrodzeń i zachęty do kształcenia – ocenił.
Dodał, że w głośnych ostatnio przypadkach, gdy wizyty na SOR lub w izbie przyjęć kończyły się dla pacjentów tragicznie, rzecznik wszczął postępowania sprawdzające. Za wcześnie jednak na wnioski.
Jeżeli chodzi o sytuację z Sosnowca, dodał: – Wstępna ocena wskazuje, że w którymś momencie powinna zostać podjęta decyzja o przyjęciu na oddział. Pytanie brzmi, dlaczego nie zapadła we właściwym momencie. Tego na razie nie wiemy. Potrzebujemy jeszcze trzech, czterech tygodni, żeby odpowiedzieć na pytanie, czy w tym i pozostałych przypadkach była to wina personelu medycznego, kwestia organizacyjna związana z zarządzaniem, wymianą informacji, czy też zawinił system – powiedział.

ID