Jeśli szpital na prowincji, to najlepiej francuskiej?

Nawet braki językowe nie są barierą.

Już nie tylko Wielka Brytania, ale także Francja z powodu braków kadrowych wprowadza coraz większe ułatwienia i zachęty dla lekarzy z zagranicy.

We francuskim parlamencie trwa właśnie debata nad ustawą o reformie służby zdrowia przygotowaną przez francuską minister zdrowia Agnès Buzyn. Główny cel: „walka z pustyniami medycznymi”, czyli regionami, w których brakuje lekarzy.

Francuska służba zdrowia – mimo że uchodzi za jedną ze sprawniejszych – zmaga się z takimi samymi problemami jak polska: brak lekarzy, niskie płace rezydentów, zalew pacjentów na izbach przyjęć, agresja, psujący się sprzęt. Kilka ostatnich miesięcy minęło tam pod znakiem ulicznych protestów, między innymi pracowników medycyny ratunkowej, którzy najsilniej odczuwają skutki braków kadrowych. Demonstrowali także lekarze spoza Unii Europejskiej, którzy mają dość wykorzystywania, domagają się uznania ich dyplomów, równych praw i płac.

Najsilniej odczuwany jest brak lekarzy w szpitalach na prowincji. Niektóre gminy próbują nawet ściągać ich z innych krajów Unii Europejskiej, w tym z Polski. 

Na przeprowadzkę decyduje się coraz więcej polskich lekarzy. Zjawisko zauważył m.in. cytowany przez media deputowany opozycji Fabien Roussel oburzony, że „w licznych regionach, szczególnie wiejskich, lekarzy francuskich zastępują świeżo przybyli do Francji Polacy i Rumuni, często nieznający nawet języka”.

Ustawa o reformie służby zdrowia idzie nawet dalej, bo wprowadza szereg zmian, które mają być zachętą m.in. dla lekarzy z zagranicy. Zrezygnowano z obowiązującego od dawna we Francji ograniczenia liczby studentów medycyny. Przewidziano dodatki pieniężne dla studentów, którzy praktyki odywać będą tam, gdzie brakuje lekarzy, i zwolnienia podatkowe dla tych, którzy podejmą tam pracę. Zapowiadane są także ułatwienia w dostępie do pracy dla lekarzy z Unii Europejskiej, ale też spoza niej.


ID