Zmowa między szpitalami i przychodniami POZ?

Wszystkim opłaca się, by pacjenta badać w szpitalu

Szpitale pękają w szwach, bo Fundusz płaci dziesięć razy więcej za badania w trakcie hospitalizacji. Lekarze pierwszego kontaktu, jak specjaliści, na droższe badania wysyłają więc pacjentów do szpitala – donosi „Rzeczpospolita”.

Jak wyjaśnia dziennik, lekarz podstawowej opieki zdrowotnej dostaje ryczałtową stawkę kapitacyjną od każdego pacjenta i w jej ramach musi sfinansować leczenie. Nie opłaca mu się zlecać badań, bo wtedy zostanie mu mniej pieniędzy. 

Kieruje więc pacjenta z podejrzeniem choroby do szpitala, gdzie musi być on zbadany. Szpital przyjmuje chorego, a ponieważ stawka za pobyt trzydniowy jest wyższa niż za krótszy, zdarza się, że przetrzymuje taką osobę pełne trzy dni. W ten sposób blokowane są miejsca potrzebne innym chorym, a w tym czasie kolejki na SOR i do planowych przyjęć rosną.

Czy w tej sprawie istnieje rodzaj zmowy milczenia?

– Zmowy nie ma. Przeciwnie, na linii szpitale – POZ wciąż są nieustanne tarcia o pacjentów przysyłanych po godzinach pracy POZ, aby w szpitalu wykonali badania. Nie mamy wyjścia, musimy ich przyjąć – przekonuje w rozmowie z podyplomie.pl prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. 

Prof. Fedorowski podkreśla, że szpitale otrzymują z NFZ ryczałt, po przekroczeniu którego za leczenie nie otrzymają zapłaty. Nie jest więc tak, że są zainteresowane hospitalizacjami diagnostycznymi. Profesor zwraca uwagę, że takie hospitalizacje mogą być natomiast sposobem na zwiększenie liczby pacjentów w przypadku oddziałów, które mają problemy z wykonaniem limitów. Zdaniem prezesa PFS również w szpitalach, przy których działają POZ, może dochodzić do „prób optymalizacji kosztowej”, polegającej na wykonywaniu badań w trybie szpitalnym.

W opinii prof. Fedorowskiego, hospitalizacje diagnostyczne pacjentów samodzielnie chodzących w ogóle nie powinny mieć miejsca, poza przypadkami specjalistycznych badań przeprowadzanych wyłącznie w warunkach szpitalnych.

Jego zdaniem rozwiązaniem tego problemu byłoby wspólne zarządzanie w ramach konsorcjum szpitala, specjalistyki i POZ. Zarząd takiej grupy, dysponując pewną pulą pieniędzy, z pewnością dążyłby do tego, by badania wykonywane były poza szpitalem. – Jednak droga do takich rozwiązań jest jeszcze długa – dodaje prof. Fedorowski.

Jak wynika ze sprawozdania finansowego, NFZ w ubiegłym roku wydał na leczenie szpitalne 42,47 mld zł, tj. o 3,7 mld zł (blisko 10 proc.) więcej niż rok wcześniej. Mniej środków przeznaczył za to na leczenie w przychodniach specjalistycznych – 4,6 mld zł, o 1 mld mniej niż w 2017 r.


ID