Papierowa dokumentacja jednak możliwa

Resort ustępuje: „ogólny brak warunków”

Jak czytamy w projekcie rozporządzenia skierowanym do konsultacji, w uzasadnionych przypadkach będzie można wystawiać dokumenty tradycyjnie na papierze. Ustępstwo dotyczy nie tylko nagłych sytuacji, np. awarii systemu, ale również lekarzy nieposługujących się systemem wcale. Taką sytuację nazwano ogólnym brakiem warunków organizacyjno-technicznych.
„Przez brak warunków organizacyjno-technicznych należy rozumieć zarówno stały brak rozwiązań informatycznych, jak i czasową niemożność prowadzenia dokumentacji w postaci elektronicznej, np. wskutek awarii systemu teleinformatycznego, w którym prowadzona jest dokumentacja, czy sprzętu” – napisano w uzasadnieniu.
Projekt zakłada też ujednolicenie prowadzenia dokumentacji medycznej w danym podmiocie. Oznacza to, że konieczne będzie prowadzenie obiegu dokumentów albo w postaci papierowej, albo elektronicznej. Chodzi o promowanie spójnych rozwiązań informatycznych w podmiotach, a także wyeliminowanie nieefektywnych praktyk tworzenia jednego dokumentu jednocześnie w postaci elektronicznej i papierowej. „Odciąży to podmioty od prowadzenia wielu rodzajów dokumentacji medycznej, które powielają dane zawarte w innych dokumentach” – dodano w uzasadnieniu.
Ponadto projekt rozporządzenia przewiduje ułatwienia dla prowadzących dokumentację medyczną, polegające na ograniczeniu liczby wprowadzanych danych, aby nie powielać informacji. Przewidziano też wzmocnienie roli lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. W myśl projektowanych regulacji lekarz będzie otrzymywał nie tylko podstawowe dokumenty, ale i takie, które autor dokumentu uzna za istotne dla procesu diagnostycznego, leczniczego lub pielęgnacyjnego.
Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzeja Matyi, wdrożenie prowadzenia i wymiany e-dokumentacji nie odniesie sukcesu bez zmniejszenia liczby dokumentów zaliczanych do dokumentacji medycznej oraz bez uproszczenia procedur rozliczeniowych z NFZ. – W przeciwnym wypadku zmienimy tylko rodzaj nośnika danych, a czasu przeznaczanego na czynności niezwiązane bezpośrednio z przyjmowaniem pacjentów nie ubędzie – ocenił Andrzej Matyja w serwisie Naczelnej Rady Lekarskiej gazetalekarska.pl.

INK