Koronerzy nie poprawią sytuacji lekarzy rodzinnych

Porozumienie Zielonogórskie wysyła ministerialny projekt do kosza

Ministerstwo Zdrowia proponuje, by koroner za stwierdzenie zgonu dostawał ok. 800 zł, a lekarz rodziny – 80 zł. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, ostatnia wersja projektu ustawy o stwierdzaniu, dokumentowaniu i rejestracji zgonów, która jest na etapie konsultacji publicznych, zmroziła lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego.
Proponowane przepisy zakładają, że koronerem będzie mógł zostać każdy lekarz z co najmniej trzyletnim stażem pracy. Konieczne będzie wcześniejsze szkolenie w zakładzie medycyny sądowej. Dodatkowe szkolenie nie będzie wymagane w przypadku lekarzy ze specjalizacją z medycyny sądowej, patomorfologii, anestezjologii i intensywnej terapii lub medycyny ratunkowej.
Za stwierdzenie zgonu koroner otrzyma 15 proc. przeciętnego wynagrodzenia, czyli prawie 800 zł. Będzie mu też przysługiwał zwrot kosztów dojazdu.
Jak zauważa gazeta, koroner ma być wzywany tylko w szczególnych przypadkach. W pierwszej kolejności stwierdzanie zgonu będzie zadaniem lekarza rodzinnego, u którego zapisany był zmarły, albo innego lekarza z poradni rodzinnej na terenie gminy, w której doszło do śmierci. Zgon będzie mógł też stwierdzić lekarz nocnej i świątecznej opieki medycznej, lekarz w domu pomocy społecznej i kierownik zespołu ratownictwa medycznego (w karetce specjalistycznej – lekarz, w podstawowej – ratownik).
Jednak w przypadku lekarzy rodzinnych stawka już jest inna niż w przypadku koronerów. Za stwierdzenie zgonu lekarz rodzinny otrzyma połowę rocznej stawki kapitacyjnej w POZ, czyli ok. 80 zł. Nie dostanie też zwrotu za dojazd. W dodatku pieniądze te ma mu wypłacić pracodawca, czyli poradnia, w której pracuje. Za to koronerzy będą powoływani i opłacani przez wojewodów, czyli z budżetu państwa. Dla innych lekarzy stwierdzających zgon oraz dla ratowników nie przewidziano dodatkowego wynagrodzenia.
Zdaniem cytowanego przez gazetę Jacka Krajewskiego, prezesa Porozumienia Zielonogórskiego, ustawa nie rozwiąże problemów, lecz je pogłębi. Zastanawia się on, co ma zrobić lekarz rodzinny, który zgodnie projektem ma przybyć na wezwanie do zgonu w ciągu maksimum czterech godzin, jeśli w tym czasie przyjmuje chorych? Czy jeśli jest sam w podani, ma rzucić chorych i jechać do zwłok?
W ocenie prezesa Krajewskiego do zgonu powinien jechać koroner, a dopiero kiedy ma wątpliwości, prosić o pomoc lekarza rodzinnego. Jednak to byłoby dla budżetu państwa o wiele kosztowniejsze niż przewidział ustawodawca.
Porozumienie Zielonogórskie domaga się odrzucenia projektu i rozpoczęcia prac od nowa.
To oznacza, że długo oczekiwana przez lekarzy ustawa nie spełnia ich oczekiwań i nie wiadomo, jakie będą jej dalsze losy.
Nowelizacja jest pilnie konieczna ze względu na archaiczność obecnych regulacji i wątpliwości interpretacyjne z tym związane.

id