Mieli być koordynatorzy onkologiczni, a są sekretarki

Zamiast pracować z pacjentami, często zajmują się papierkową robotą

Wprowadzenie cztery lata temu koordynatorów do polskiego systemu opieki onkologicznej niosło ze sobą wielki potencjał, który wiąże się z tą funkcją. Jest to nowa grupa zawodowa w systemie ochrony zdrowia, która łączy różne kompetencje. Koordynatorzy mieli pełnić rolę opiekunów pacjenta. Rzeczywistość pokazała jednak, że dużą część ich pracy zajmuje żmudna praca biurowa.

Z badania ankietowego przeprowadzonego przez dr Karolinę Osowiecką przy wsparciu zespołu Fundacji Onkologia 2025 wynika, że problemy, z którymi mierzą się koordynatorzy, generuje sam system ochrony zdrowia. Niedoskonałości w obszarze przepisów i rozwiązań oraz wynikająca z nich nadmierna praca administracyjna zajmują czas i rodzą frustrację – koordynatorzy woleliby ten czas poświęcić potrzebom pacjenta. Brak jest wsparcia dla koordynatorów w obszarze: wiedzy, podnoszenia kompetencji, narzędzi, a także elementarnej pomocy w rozwiązywaniu bieżących problemów.

Z odpowiedzi na ankietę dotyczącą codziennej pracy koordynatorów wyłania się obraz sztywnych reguł, dużej odpowiedzialności za ich przestrzeganie, nieprzyjaznej, źle przygotowanej aplikacji do obsługi kart DiLO, a także brak zrozumienia ze strony administracji placówek medycznych, z którymi koordynatorzy nieustannie negocjują wykonanie czynności uzależniających dotrzymanie czasu i prawidłowe rozliczenie świadczeń.

Autorzy badania wnioskują, że potrzebne są zmiany, które wesprą koordynatorów i pozwolą lepiej wykorzystać ich potencjał. Jedną z propozycji jest dookreślenie statusu koordynatora jako równorzędnego członka zespołu. W hierarchicznej strukturze szpitalnej znaleźli się oni pomiędzy lekarzami, administracją a pacjentami oraz innymi ośrodkami. Obecnie tę rolę pełnią w dużej mierze na rzecz wypełnienia wymogów karty DiLO, które nie zawsze są zbieżne z realnymi potrzebami pacjenta. Tymczasem w pierwotnej koncepcji tego stanowiska koordynator miał służyć pacjentowi, a nie instytucjom. To, że te problemy będą, przewidywała już wcześniej dr Karolina Osowiecka. Niebezpieczeństwo dostrzegła m.in. w tym, że do systemu opieki zdrowotnej wprowadzono osoby, którym nadano nazwę „koordynator” i zlecono im „koordynowanie”, nie precyzując zadań i obowiązków, nie dając narzędzi do wypełniania powierzonych funkcji, a przede wszystkim nie zapewniając szkoleń. Tę funkcję zazwyczaj przydziela się przypadkowym osobom i rzuca je na głęboką wodę. Koordynatorami zostają najczęściej sekretarki medyczne, czasami pielęgniarki, a nawet lekarze.

INK