Dr hab. Jaroszewicz: Testujmy pacjentów nawet na zapas

Na co powinien być przygotowany lekarz, gdy wirus wymyka się spod kontroli?

W najnowszym wydaniu „Medical Tribune” publikujemy wywiad z dr. hab. n. med. Jerzym Jaroszewiczem z Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Szpitala Specjalistycznego nr 1 w Bytomiu, z którym rozmawiał Wojciech Skowroński. Oto fragmenty:
MT: Co na tym etapie rozwoju epidemii może pan doradzić lekarzom, którzy są często na pierwszej linii frontu?
J.J.: Powinniśmy przede wszystkim stawiać na nowoczesne rozwiązania i zwiększoną czujność. Lęk przed zakażeniem nam nie pomoże. Największy problem dotyczący ognisk zakażeń w naszym kraju wynika z sytuacji, gdy pacjent przebywa przez kilka dni w ośrodku zdrowia i nikt nie wie, że jest on zakażony. Pamiętajmy o testowaniu pacjentów nawet na zapas. Przeprowadzajmy wywiady w taki sposób, by uzyskać jak najwięcej precyzyjnych informacji dotyczących objawów, ze szczególnym uwzględnieniem zapalenia płuc, górnych dróg oddechowych czy ogólnie objawów infekcyjnych. Druga bardzo ważna sprawa dotyczy ewentualnych tłumów pacjentów w ośrodkach zdrowia. Starajmy się te tłumy oczekujących pacjentów rozładować. Ten apel kieruję przede wszystkim do lekarzy POZ. Próbujmy jak najwięcej wizyt ograniczyć do wywiadu telefonicznego, stawiajmy na telemedycynę. Postarajmy się, oczywiście w miarę możliwości, wystawiać recepty czy zwolnienia lekarskie online. Pacjentów, którzy mogą być przyjęci w innym terminie, odsyłajmy do domu, tłumacząc zaistniałą sytuację. Wywieśmy na drzwiach swoich gabinetów informację, aby pacjenci stabilni, którzy mogą zaczekać na wizytę, przełożyli ją na inny termin.
MT.: Jak wygląda sytuacja w szpitalu, w którym pan pracuje?
J.J.: Każdego dnia przyjmujemy kilkanaście osób z podejrzeniem koronawirusa. Staramy się szybko przeprowadzać testy i w przypadku wyników ujemnych odsyłamy pacjentów do innych ośrodków lub do kwarantanny domowej. Trzeba pamiętać, że pojemność systemu opieki zdrowotnej w zakresie zakaźnictwa jest ograniczona. Na razie sobie radzimy, ale nie wykluczam sytuacji, w której konieczność przeprowadzania testów będzie spoczywać także na innych szpitalach.
MT: O czym musi pamiętać lekarz przyjmujący pacjentów w swoim gabinecie?
J.J.: Przede wszystkim, aby pacjenta z podejrzeniem koronawirusa zgłosić do Państwowej Inspekcji Sanitarno-Epidemiologicznej. Co ważne, lekarz go tam nie odsyła, ale informuje. Musi także poinformować pacjenta, by nie przemieszczał się środkami transportu publicznego, tylko czekał w domu na wytyczne. Jeśli zaistnieje taka potrzeba, sanepid zorganizuje tej osobie transport na izbę przyjęć konkretnego szpitala. Jeśli we własnym zakresie będzie musiał dotrzeć na izbę przyjęć, musi zostać poinformowany o tym, aby zminimalizował kontakt z innymi osobami i najlepiej własnym samochodem albo pieszo przemieścić się do szpitala.
MT: W jaki sposób lekarz w gabinecie w obliczu tak ekspansywnej epidemii może się zabezpieczyć?
J.J.: Musi się zabezpieczyć przed rozpoczęciem wizyty. Każdego pacjenta z wysoką temperaturą ciała i infekcją górnych dróg oddechowych powinien traktować jako potencjalnie zakażonego koronawirusem. Każdy lekarz ma się zabezpieczyć w środki ochrony osobistej. Nie mówię o kombinezonie i maskach p3, bo to materiały deficytowe, ale o jednorazowych fartuchach z długimi rękawami, rękawiczkach, maseczkach chirurgicznych, okularach zabezpieczających oczy, a to jest w zasięgu każdego lekarza POZ.

WS