M.H.: To efekt wielu lat działań izb lekarskich, ale też przyłączenia Polski do UE. Skutek? Konieczność dostosowania się Polski do dyrektyw unijnych, w tym dyrektywy o czasie pracy. Lekarz stał się zawodem cennym i rzadkim, zaczęły działać wolnorynkowe zasady podaży i popytu na jego usługi.

MT: Czy urynkowienie i komercjalizacja nie idą za daleko?

M.H.: Wystarczy spojrzeć na nazewnictwo. Mamy podmioty lecznicze i przedsiębiorstwa, które nam wprowadziła ustawa o działalności leczniczej, mamy świadczeniodawców i świadczeniobiorców. Gdzieś nam zaniknął chory człowiek i lekarz, choć staramy się, aby z procesu leczniczego nie zniknęła misja i powołanie.

MT: Skoro jest lepiej, czemu lekarze się oburzyli na podwyższenie składki?

M.H.: Lekarze, którzy przecież sami ten samorząd tworzą, nie chcą przyjąć informacji, czym izby się zajmują na co dzień. Wielu kolegów nie zagląda na stronę internetową i jeszcze prosi, aby im nie zapychać skrzynki e-mailami. A spraw, którymi się zajmujemy, jest bardzo wiele. Ostatnio na przykład rozmawiałem z konsultantem ds. dermatologii, że schorzenia nowotworowe skóry nie są objęte pakietem onkologicznym. Jednocześnie otrzymujemy liczne telefony, że NFZ, szukając pieniędzy na sfinansowanie onkologii, obcina finansowanie innych dziedzin.

MT: Zwiększenie składki zbiegło się z imponującymi wydatkami na obchody jubileuszu.

M.H.: Jubileusz to nie bal, ale przede wszystkim wiele sesji odbywających się m.in. w Sejmie i Senacie, upamiętniających 25-lecie naszej wolności. To debata z udziałem ministrów zdrowia, sesja historyczna, oficjalne otwarcie z udziałem prominentnych gości z całego świata. Te spotkania pozwolą ukształtować naszą politykę na przyszłość. Mimo to z niektórych ust pada krytyka jubileuszu. Cóż, nie wszystkich cieszyło powstanie izb. Już od pierwszego zjazdu lekarzy niektórzy kontestowali i kodeks etyki lekarskiej, i inne działania izby.

Musi minąć pokolenie, abyśmy umieli dobrze skorzystać z samorządności. Każdy lekarz ma możliwość zagłosowania, na razie korespondencyjnie, a wkrótce być może również elektronicznie. Kiedy więc słyszę: „Co mi ta izba daje?”, odpowiadam: „Przecież to ty, drogi, wykształcony lekarzu, jesteś samorządem. Jeśli nie wiesz, co zrobił samorząd, to oznacza, że ty, kolego, niczego nie zrobiłeś. Bo czy zajmujesz się lekarzami seniorami?”. Ok. 40 tys., czyli 1/4 nas wszystkich, to seniorzy starego portfela. Młodzi, dobrze zarabiający, mają obowiązek wesprzeć tych, którzy nie mają dziś z czego żyć. Dlatego izby finansują domy lekarza seniora, udzielają zapomóg na zakupy lekarstw, opłaty czynszu czy węgiel na zimę. Można powiedzieć: „Ale mnie nie obchodzą inni”. Jednak my nie tak postępujemy.

MT: Niektórzy nie chcą płacić składki. Będą kary?

M.H.: Brak wpłat spowodowałby paraliż działań izby. Każdy lekarz ma konto, dzięki systemom informatycznym natychmiast widać, kto zalega, i są mu wysyłane przypomnienia.

MT: Czy argumentem przeciwko wyższej składce nie jest brak skuteczności działań izby?

M.H.: Prawo nie jest stanowione przez samorząd lekarski, lecz przez rządową koalicję w Sejmie i Senacie. Wystarczy jednak przyjść na kilka posiedzeń komisji sejmowych i senackich, aby przekonać się, że nasze postulaty nie są uwzględniane. Zabiegaliśmy na przykład, aby utrzymany został staż podyplomowy jako istotny element zdobywania praktyki zawodowej, jednak staż zniknął, został zastąpiony nowym, praktycznym programem włączonym do programu studiów. Likwidację staży odbieram jako porażkę młodych lekarzy i pacjentów. Czasem jednak się udaje. Postulatem, jaki zgłaszaliśmy, był uczciwy dostęp do rezydentur. To był wielki bój zakończony sukcesem. Udało się także obronić egzamin państwowy, dzięki czemu chronimy pacjentów przed osobami, które przyjeżdżają z krajów o innym systemie kształcenia. Sprawdzamy, czy poziom ich wiedzy jest wystarczający, zgodny z tym, jaki obowiązuje w Polsce. Izby lekarskie organizują też wiele szkoleń, w tym takich, których brakuje na studiach.

MT: Jakie najważniejsze zadania stoją przed izbą?

M.H.: Pieniądze, które pozyskamy ze składek, będą skierowane na kilka konkretnych celów. Pierwszy to utworzenie systemu ochrony prawnej, aby lekarze czuli, że roszczenia pacjentów nie zagrażają ich bytowi. Musimy też zadbać o jeszcze lepszy rozwój szkoleń podyplomowych. Niezależnie od wsparcia z UE będziemy część pieniędzy ze składek przeznaczać na ten cel. Nadal będziemy też solidnym recenzentem poczynań rządu.

Do góry