– Gdy orientowali się, że personel zauważył dym, niedopałki wrzucali do hydrantów. Palący pacjenci sprawiają nam w czasie remontu dużo problemów i powodują zagrożenie nie tylko dla swojego zdrowia, ale i całego budynku – mówi Agata Ślęzak, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych i zarządzania majątkiem.

Do końca 2014 roku remont pochłonął 157 mln zł, środki własne szpitala to 36 mln zł, resztę stanowią dotacje urzędu marszałkowskiego i Unii Europejskiej. Na modernizację trzech ostatnich pięter zabrakło 16 mln zł. W sytuacji awaryjnej wyremontowane zostanie tylko jedno z pięter, pozostałe dwa zaczekają na fundusze.

– Co poradziłabym dyrektorom przygotowującym się do tego rodzaju remontu? Potrzebna jest kreatywność. Siedząc za biurkiem, nie jesteśmy w stanie zarabiać. Gdy brakuje pieniędzy, trzeba pójść do firm i prosić o środki finansowe w formie darowizny lub o zakupienie sprzętu. Pokoje pacjentów w naszym szpitalu wyposażone są w kuchenki mikrofalowe, czajniki czy inny drobny, ale ważny sprzęt. Na taki zakup szpital sobie nie pozwoli, a dla właściciela dużej firmy to często nieznaczny wydatek. Trzeba szukać dodatkowych pieniędzy. Za chwilę mam kolejne spotkanie – kończy Agata Ślęzak.

Do góry