M.B.: Podniesienie progu zawartości THC, powyżej którego konopie są objęte ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii. Obecnie to 0,2 proc. Gdyby ten próg podnieść np. do 2 proc., można by bez problemu wykorzystywać marihuanę do celów medycznych, ale wciąż byłaby to wartość zbyt niska, żeby wywołać efekt narkotykowego haju. Natomiast jeśli chodzi o marihuanę do celów rekreacyjnych, jak już wspomniałem, naruszeniem zasady proporcjonalności jest karanie za jej posiadanie na własny użytek. Trybunał Konstytucyjny jednak to zaakceptował. Moim zdaniem niesłusznie. Mogę podejrzewać jedynie, że trybunał opierał się na niepełnych bądź fałszywych danych.

MT: W ciągu bardzo krótkiego czasu mieliśmy dwie skrajne informacje na temat marihuany – z jednej strony o sukcesie lekarza, który stosuje jej preparat, z drugiej 19-letniego chłopaka, który zmarł, bo starał się ją połknąć i pozbyć się dowodu przestępstwa. Czy nie odnosi pan wrażenia, że demoniczny obraz marihuany przesłania możliwe korzyści wypływające z używania tego narkotyku.

M.B.: Mamy wolność słowa. Jak ktoś chce powiedzieć, że marihuana szkodzi i że jest to pierwszy krok do heroiny, może tak mówić. Należy tu jednak postawić inne pytanie, czy urzędnicy, którzy są wynagradzani z naszych podatków, mają się kierować wiedzą opartą na faktach, czy emocjami. Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że od emocji nie zawsze da się uciec, ale kluczowe znaczenie mają fakty. Jeśli jakieś regulacje prawne przynoszą więcej szkód niż korzyści, to należy je zmienić albo… być konsekwentnym. Jeśli ktoś uważa, że do więzienia należy wsadzać za posiadanie dwóch gramów marihuany, to powinien domagać się wprowadzenia prohibicji i wsadzania do więzienia za posiadanie „małpki” wódki. Bo dowodów na to, że alkohol powoduje nieporównanie więcej szkód zdrowotnych i społecznych od marihuany mamy wystarczająco dużo.

Do góry