Dziś kardiologa to zupełnie inna dziedzina wiedzy, która wymaga stałego dokształcania się, bo łatwo jest zostać w tyle. Czy mógłbym zajmować się czymś innym? Chyba nie, bo kardiologia pasuje do mojego temperamentu. Tu trzeba działać szybko i zdecydowanie, bo czasem sekundy mają znaczenie dla przeżycia pacjenta. Konieczność pracy pod presją, w stresie i w ciągłej gotowości dodaje adrenaliny. Ważnym aspektem mojej działalności jest echokardiografia, która jest podstawowym, skutecznym narzędziem diagnostycznym w ocenie chorego i planowaniu leczenia.

Kardiologia ma także ogromny potencjał intelektualny. Tu zawsze jest coś do poznania, do odkrycia. Bo kardiologia to wiele dziedzin, podspecjalizacji, a wiedza rozwija się dynamicznie i niemal każdy miesiąc przynosi coś nowego.

Kiedyś myślałem, że gdy zdobędę drugi stopień specjalizacji z chorób wewnętrznych, kardiologia wyda mi się prostsza. Ale szybko się przekonałem, że jest to jeszcze większe wyzwanie niż interna i naprawdę niektóre problemy są dość trudne, biorąc pod uwagę np. hemodynamikę układu krążenia, wady wrodzone. Włożyłem bardzo dużo pracy na każdym etapie w to, co robię. I dziś mam satysfakcję, że udało mi się obronić pracę doktorską oraz habilitacyjną. Cieszę się, że opublikowałem szereg prac naukowych w dobrych czasopismach i mogę uczestniczyć w projektach międzynarodowych, które być może przyczynią się do innego spojrzenia klinicznego na niektóre zagadnienia. Bardzo ważna jest dla mnie funkcja przewodniczenia Oddziałowi Warszawskiemu Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, którą odebrałem jako zaufanie dla moich kompetencji i wiedzy ze strony środowiska. To najcenniejsze ukoronowanie moich dotychczasowych działań.

Do góry