Życie raz jeszcze

Koniec wojny zastał Franciszka Łukaszczyka w Krakowie, gdzie pracował w szpitalu im. Gabriela Narutowicza, prowadząc tamtejszy oddział radioterapii. Jednocześnie podejmował intensywne zabiegi wokół pełnej reaktywacji Instytutu Radowego w Warszawie. W ciężkich powojennych warunkach starał się regularnie dojeżdżać do stolicy, czyniąc szereg zabiegów wokół programu odbudowy. Ostatecznie instytut inaugurował swoją działalność w lutym 1947 roku. Jego dyrektorem ponownie został dr Łukaszczyk. Cztery lata później Instytut Radowy został oficjalnie podniesiony do rangi zakładu naukowo-badawczego. Otworzyło to możliwości powrotu do programu tworzenia sieci poradni onkologicznych na terenie kraju. Jednocześnie udało się powołać do życia filię instytutu w Krakowie i w Gliwicach. Podejmował również starania o utworzenie Polskiego Komitetu Przeciwnowotworowego. W 1952 roku opracował i starał się zainteresować ówczesne władze kompleksowym planem zwalczania chorób nowotworowych w kraju. Rok później przyznano Franciszkowi Łukaszczykowi profesurę nadzwyczajną. Był już wówczas ciężko chory, z czego w pełni zdawał sobie sprawę. Do rozwoju białaczki przyczyniły się głównie czasy wojny, wielokrotne przenoszenie i ukrywanie radu bez właściwych środków ochrony. Głębokie, na tle popromiennym uszkodzenie krwi nie mogło dobrze rokować. Mimo pogarszającego się zdrowia nie przerwał pracy ani nie zwolnił tempa. Śmierć przyszła w maju 1956 roku.

Dorobek naukowy Łukaszczyka był równie imponujący i w wielu odsłonach pionierski, tak jak jego działalność organizacyjna. Do niego należy wprowadzenie pojęcia „dynamika procesu nowotworowego” oraz ustalenie podstaw biologicznych przy wskazaniach do przeprowadzenia radioterapii. Jako jeden z pierwszych dokonał dokładnego i wielostronnego opisu zmian zachodzących w naczyniach włosowatych skóry powstałych pod wpływem wielokrotnej ekspozycji na promienie Roentgena oraz radu. Dowodził, że w stanach zaawansowanego raka sutka wdrożenie postępowania chirurgicznego nie tylko nie przynosi poprawy, lecz wręcz może być szkodliwe. Jednocześnie wykazywał, że jedyną skuteczną metodą w takich przypadkach jest radioterapia. Niewątpliwie jemu należy przypisać unowocześnienie i racjonalizację postępowania radioterapeutycznego poprzez wprowadzenie zasady rozłożonych w czasie dawek naświetlania jednookresowego zamiast stosowanych wówczas powszechnie wielookresowych naświetlań seryjnych, co w znacznym stopniu redukowało szkodliwe efekty uboczne leczenia. W toku wieloletnich obserwacji i badań dowiódł, że poszczególne typy komórek różnie reagują na proces naświetlania w zależności od dawki i czasu ekspozycji. Wrażliwość danego nowotworu na promieniowanie radem lub promieniami Roentgena wiązał z budową histologiczną i funkcjami fizjologicznymi komórek. Jak wykazywał, powodzenie radioterapii nie tyle zależy od stopnia wrażliwości samych komórek nowotworowych, ile różnicy w tejże wrażliwości, jaka zachodzi pomiędzy tkanką chorą a sąsiadującą z nią tkanką zdrową. Im większa różnica, tym większa szansa na zniszczenie komórek zajętych procesem chorobowym, bez uszkodzenia komórek zdrowych. Dr Łukaszczyk był jednym z pierwszych na ziemiach polskich, który prowadził szczegółowe statystyki dotyczące zarówno rozpoznania onkologicznego, jak i wyników radioterapii. Opracował również metodykę leczenia radem w miejscach trudno dostępnych.■

Do góry