W naszej dziedzinie dzieje się też sporo dobrego. Kampanie społeczne zachęcające do samobadania przyczyniły się do tego, że zgłasza się więcej chorych. Mężczyźni mniej obawiają się badań.

Pacjentom nie można odgórnie nakazać kontrolowania się. Próbujemy jednak spopularyzować model opieki podobny do tego, jaki mają kobiety, które regularnie odwiedzają swojego ginekologa. Lansuję hasło, aby każdy mężczyzna po pięćdziesiątce odwiedził urologa. Wizyta ta określi schemat następnych – w zależności od ryzyka być może kolejny raz pacjent będzie musiał zgłosić się za rok, a być może dopiero za pięć lat.

Obserwujemy, że coraz więcej lekarzy POZ zleca swoim pacjentom badania PSA – antygenu sterczowego i zachęca do badań profilaktycznych. Z dostępem do urologa jest kłopot, kolejki do nas są wielomiesięczne. Tym bardziej warto odpowiednio wcześniej zaplanować wizytę. Wówczas pacjenci najbardziej skorzystają.

Do góry