Przyznaje jednak, że pacjenci wrzuceni w grę rynkową mogą czuć się zagubieni.

– Stanowi to także źródło napięć w środowisku, bo niektóre laboratoria wykonują badania, oferując dumpingowe ceny, przez co konkurencja nie jest do końca w porządku. Pacjenci myślący najprostszymi kategoriami pójdą tam, gdzie jest najtaniej. Pacjent niestety nie potrafi, dopóki się na tym nie sparzy, ocenić jakości wykonywanych badań – mówi dr Solnica.

Jego zdaniem problemem, na który przede wszystkim należy zwrócić uwagę, jest jakość diagnostyki.

– Często biorę udział w dyskusjach na temat tzw. komercjalizacji diagnostyki laboratoryjnej i zawsze protestuję przeciwko podziałowi laboratoriów na publiczne i niepubliczne i utożsamianiu tego podziału na dobre i złe. Nic nie jest czarno-białe. Przepraszam za truizm, ale zarówno wśród jednych, jak i wśród drugich laboratoriów są lepsze i gorsze, są bardzo dobre i całkiem złe. Chodzi więc o to, żeby tych złych nie było na rynku. Wszystkie podmioty powinny podlegać tym samym regulacjom. To jest sprawa ciągle w Polsce otwarta, ponieważ zagadnienia egzekwowania jakości badań laboratoryjnych są bardzo miękko postawione. Mamy rozporządzenie ministra zdrowia z 2006 roku dotyczące standardów jakości w laboratoriach diagnostycznych, zawierające opis procedur standaryzacji i kontroli jakości. Problem w tym, że rozporządzenie nie domyka się, ponieważ nie ma w nim mechanizmów egzekwujących przestrzeganie tych standardów. Niezbędna jest regulacja, formuła dopuszczania laboratoriów do funkcjonowania, oparta na wymogu spełnienia standardów jakości – dodaje dr Solnica.

Niech zdecyduje specjalista

Identyczny problem podnosi również prof. dr hab. med. Ryszard Pacho, przewodniczący zarządu oddziału mazowieckiego Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego.

– Zdarzyła się w Łodzi taka sytuacja, kiedy pewien przedsiębiorca kupił wyeksploatowany aparat do rezonansu magnetycznego i cenami wykosił konkurencję. Wykonane badania były jednak warte tyle, co sprzęt, czyli niewiele – mówi prof. Pacho. – Cena wcale nie musi być dla pacjenta najlepszym kryterium.

Dopytujemy o zdanie na temat ofert sprzedaży badań rezonansem magnetycznym bez skierowań za pośrednictwem portali internetowych.

– Samo badanie rezonansem magnetycznym nie będzie szkodliwe. Problemu doszukiwałbym się gdzie indziej – bez skierowania lekarskiego takie badanie może być zupełnie bezcelowe. To oczywiste, że jeśli pacjent odczuwa ból w kolanie, to wybierze badanie kolana. Nie wie tego, że przyczyna bólu może leżeć w zwyrodnieniu biodra. Albo boli kogoś stopa, ale przyczyną jest ucisk w kręgosłupie. Wiedza lekarza kierującego jest w takich sytuacjach dla pacjenta nie do zastąpienia. Nawet przez najlepsze oferty cenowe – dodaje prof. Pacho.

– Pacjenci nie są ekspertami, którzy mają specjalistyczną wiedzę, aby decydować o wykonywaniu zabiegów czy badań i to stanowi systemową podstawę zakazu reklamy usług medycznych. Podobnie jest z lekami na receptę – nie można ich reklamować z tego samego powodu. O tym, czy istnieją wskazania do zastosowania leku czy przeprowadzenia jakiegoś zabiegu, decyduje lekarz, a nie przekonany reklamą pacjent. Mamy w tym momencie problem z urynkowieniem usług medycznych. Jeżeli założymy, że świadczenia medyczne są elementem rynku, a tak właśnie się dzieje, to są one nastawione na czerpanie zysku i regulację prawami konkurencji. I tu mamy przyczynę zjawiska, o którym rozmawiamy – podsumowuje dr Stasiuk-Krajewska.

Do góry