U pacjentów stwierdzamy różnego typu interakcje podczas stosowania leków mukolitycznych i mukokinetycznych. Osoby starsze polecają swoim wnukom syropy z wapniem, bo kiedyś były one popularne przy przeziębieniu.

Od 2014 roku analiza leków z kodeiną mówi wyraźnie, że nigdy nie stosujemy kodeiny u dziecka do 12. r.ż., ponieważ może się pojawić wybuch morfinowy, wynikający z szybkiego przekształcenia kodeiny w morfinę, co ma znaczenie z uwagi na niedojrzałość funkcjonalną bariery krew-mózg i możliwość wystąpienia depresji ośrodka oddechowego.

Jednym z częściej stosowanych antybiotyków w Polsce jest klarytromycyna, w wyniku swojego profilu farmakokinetycznego wchodząca w bardzo dużą liczbę interakcji z powodu hamowania aktywności izoenzymu 3A4 cytochromu P450 i P-glikoproteiny. Poważnym problemem jest jej interakcja z antagonistami wapnia, która może wywołać w ciągu dwóch dni ostrą niezapalną niewydolność nerek. Klarytromycyna potrafi 8-10-krotnie podbić stężenie antagonistów wapnia, takich jak amlodypina, felodypina czy lerkanidypina.

Doustne antykoagulanty, coraz częściej podawane chorym, są coraz bezpieczniejsze, co nie znaczy, że całkowicie. Krążą mity, że pacjenci, którzy biorą warfarynę, nie mogą stosować NLPZ. To co mamy stosować? – pytają pacjenci. To nieprawda, na pewno nie wolno łączyć warfaryny z paracetamolem, który hamuje jej metabolizm, zwiększając ryzyko wystąpienia krwawienia.

Ogromny problem wynika z uzależnienia od leków. Tak dzieje się w przypadku przewlekłego stosowania benzodiazepin. Stwierdzono, że przyjmowane dłużej niż osiem tygodni nie mają jakichkolwiek efektów pozytywnych dla zdrowia, natomiast zwiększają śmiertelność, w populacji geriatrycznej powodują wzrost ryzyka upadków oraz zwiększają ryzyko wystąpienia otępienia.

Następuje dalsza eskalacja zażywania leków. Pacjenci uważają, że więcej znaczy lepiej. Druga kwestia to coraz większa skłonność do samoleczenia. Z badań przeprowadzonych przez geriatrów z Poznania wynika, że pacjenci powyżej 65. r.ż. przyjmują nawet po osiem leków dziennie, ale w praktyce nietrudno znaleźć osoby, które aplikują sobie 16-20 leków. Gdy ich liczba przekracza siedem, farmakolodzy zastanawiają się nad zagrożeniami płynącymi z takiej politerapii.


MT: Czy planowane wypisywanie leków dla pacjenta przez jednego lekarza pierwszego kontaktu poprawi tę sytuację?


J.W.:
Poprawi, jeśli będzie to świadome działanie. Bardzo dobrze, że wypisywać je będzie jeden lekarz, bo ideą miała być koordynacja opieki nad konkretnym pacjentem. Nie może to odbywać się na zasadzie przepisywania, ale kontrolowania, czy u pacjenta istnieją nadal wskazania do tego leku. Ale zdarza się, że pacjent nie powiedział o czymś, co stosuje. Dotyczy to najczęściej środków psychotropowych. A wchodzą one w rozliczne interakcje. Dlatego wiedzę nie tylko o lekach, ale i o pacjencie powinien mieć jeden lekarz.


MT: Od stycznia pielęgniarki mogą wypisywać recepty. Czy stwarza to dodatkowe zagrożenie błędami medycznymi?


J.W.:
W moim odczuciu tak. Kurs wypisywania recept trwa 30 godzin, a kurs pedicure 45 godzin. Czego można się w takim czasie nauczyć? Została już wydana pierwsza książka na temat przepisywania leków przez pielęgniarki. Nie ma tam wszystkich informacji, które są niezbędne dla preskrypcji. Jeśli pacjent nie stosuje politerapii, nie budzi to moich obaw, ale co zrobić, jeśli leki trzeba stosować przewlekle, jak kontrolować skuteczność i bezpieczeństwo terapii? Jeżeli pytam pielęgniarkę, co to są komunikaty bezpieczeństwa, bardzo często nie uzyskuję odpowiedzi. Musi nastąpić weryfikacja jakości tych szkoleń, bo w innym wypadku problem będzie powracał.


MT: Na czym więc powinna polegać racjonalna polifarmakoterapia?


J.W.:
Jeżeli pacjent nie ma wskazań do stosowania leków, nie należy ich stosować, bo mogą generować problemy wynikające np. ze zmiany metabolizmu innych leków w wątrobie. Jeżeli stosujemy politerapię, zawsze należy pamiętać, że pewnych interakcji musimy unikać. Powtarzam, że są tacy chorzy, którym nie można pomóc, z racji tego, że jeszcze nie każdą chorobę da się wyleczyć, ale nie ma takich chorych, którym nie moglibyśmy zaszkodzić. Interakcje leków i działania niepożądane to taki kopciuszek – ani pacjenci, ani lekarze nie poświęcają temu zagadnieniu zbyt dużo uwagi.

Do góry