Kraj

Gdańsk: Powstał Ośrodek Leczenia Nowotworów Wątroby

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku powstał Ośrodek Leczenia Nowotworów Wątroby. To druga, po Breast Cancer Unit, jednostka organizacyjna w tym szpitalu, która oferuje leczenie kompleksowe.

– Do tej pory diagnozowaniem i leczeniem chorych z nowotworem wątroby zajmowały się w UCK różne zakłady i kliniki i tak zostanie, ale teraz proces ten będzie koordynowany – tłumaczy prof. dr hab. med. Zbigniew Śledziński, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Endokrynologicznej i Transplantacyjnej GUMed.

Dotychczas było tak: w Klinice Chirurgii chorzy byli operowani, zabiegi endoskopowe przeprowadzane były w Klinice Gastroenterologii, chorych leczono również w Klinice Onkologii i Radioterapii oraz w Klinice Chorób Wewnętrznych i Endokrynologii, ablacje guzów wątroby wykonywane były w Zakładzie Radiologii Interwencyjnej. Do każdej z tych jednostek chory ze skierowaniem musiał dostać się na własną rękę.

– Może się wydawać, że otwieranie nowego ośrodka w ośrodku już istniejącym, czyli Szpitalu Uniwersyteckim, jest czymś sztucznym – zastanawia się dr hab. med. Stanisław Hać, chirurg z zespołu prof. Śledzińskiego. – Jesteśmy jednak przekonani, że jest inaczej. Nasz pomysł polega na wydzieleniu ścieżki organizacyjnej i administracyjnej, inaczej procedury, która zapewni optymalne zaopatrzenie pacjentów z guzami wątroby.

Dlaczego do tej pory było to problemem? – Ścieżka pojedynczego chorego od podejrzenia, że może to być nowotwór, przez zorganizowanie dokumentu w postaci karty onkologicznej, alokację w poradni, badania dodatkowe, konsylium, decyzję o postępowaniu, zorganizowanie biopsji, odebranie wyniku itd. była długa i skomplikowana – tłumaczy dr Hać. – Trudna do pokonania dla zdrowego człowieka, a co dopiero dla ludzi w wieku najczęściej zaawansowanym, w którym wydolność organizmu i możliwości mentalne mogą być także osłabione, na dodatek ze schorzeniem wątroby. Czas, który chory traci na te poszczególne etapy, na pewno nie jest jego sprzymierzeńcem.

Ośrodek Leczenia Nowotworów Wątroby jest pewną formą organizacyjną, która ma pacjentowi ułatwić poruszanie się po tym systemie. – Chory onkologiczny, który zgłasza się do UCK, ma co prawda i tak swojego koordynatora ds. pakietu onkologicznego, a sposób jego leczenia ustala konsylium złożone z wielu specjalistów, ale chcemy, by pacjent jeszcze bardziej sprawnie i szybko, jak po sznurku, trafiał tam, gdzie w danym momencie powinien – tłumaczy prof. Śledziński. Stąd pomysł koordynacji, czyli pomocy dla tej grupy pacjentów. Jest to także grupa niejednorodna pod względem potrzeb. Część pacjentów to ludzie, których nie da się wyleczyć, ale można w znaczący sposób wydłużyć im życie, i to dobrej jakości. Trzeba wyłowić pacjentów z guzami wątroby, którzy mają szanse na leczenie radykalne, czyli z potencjalną perspektywą wyleczenia. I wreszcie – wyodrębnić grupę tych, którzy kwalifikują się do przeszczepienia wątroby. W tym zakresie gdańscy chirurdzy szkolą się w najlepszym ośrodku transplantacyjnym w Polsce kierowanym przez prof. dr. hab. med. Marka Krawczyka.

Tylko w samej Klinice Chirurgii Ogólnej, Endokrynologicznej i Transplantacyjnej w gdańskim szpitalu uniwersyteckim leczonych jest rocznie około trzystu chorych z nowotworami wątroby. Jedną trzecią z nich stanowią chorzy z pierwotnym rakiem wątroby, pozostali to chorzy z przerzutami. Ilu takich chorych leczonych jest łącznie w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, będzie wiadomo, gdy nowy ośrodek w UCK rozwinie działalność.

– Rak wątrobowokomórkowy na podłożu marskości to piąta pod względem częstości wśród chorób nowotworowych na świecie – uzupełnia dr Stanisław Hać. – Najczęściej zapadają na niego chorzy z marskością wątroby na tle zakażenia wirusowym zapaleniem wątroby typu B lub C. Marskość alkoholowa to jedynie 20 proc. wszystkich chorych. Szanse na radykalne leczenie w raku wątrobowokomórkowym ma 30 proc. pacjentów. W Polsce te dane statystyczne są gorsze między innymi z powodu trudności w szybkiej identyfikacji tego typu pacjentów, kwalifikacji części z nich do transplantacji wątroby oraz długiego czasu oczekiwania na tę procedurę ze względu na niedostatek dawców.

– Guzy przerzutowe do wątroby, najczęściej z raka jelita grubego, nie zamykają pacjentom drogi do dalszego leczenia – zastrzega prof. Śledziński. – Podejście do leczenia tych guzów jest agresywne, staramy się wyeliminować chorobę. Jesteśmy w stanie nie tylko leczyć pacjentów systemowo, ale także z dobrym skutkiem operować i usuwać przerzuty. Oczywiście tu także ważny jest czas i wyselekcjonowanie pacjentów, którzy odniosą korzyść z tego leczenia. Pacjent, który przeszedł raz przez którąkolwiek z tych procedur, nie jest zaopatrzony w sposób trwały. Nie można skończyć leczenia po operacji, biopsji czy chemioterapii. To dopiero początek pewnego procesu. Chory powinien być poddany kontroli lub leczeniu etapowemu i to także należy koordynować. W ten sposób liczba pacjentów na różnym etapie zaopatrzenia ich problemów staje się ogromna.

Żadna z jednostek UCK lub Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy, gdzie pacjenci z chorobami wątroby leczeni są zachowawczo, nie jest w stanie ogarnąć skali tego problemu samodzielnie – podkreśla dr Hać. – Pacjenci wymagają hospitalizacji czasem kolejno na trzech lub czterech oddziałach. Musimy zapewnić swobodny i pełny przepływ informacji medycznych, wymieniać się bieżącymi badaniami i ustalać między sobą następny krok w leczeniu. Ośrodek Leczenia Nowotworów Wątroby ma być właśnie odpowiedzią na takie zapotrzebowanie. Prof. Śledziński chciałby, aby pacjent, który trafi na jeden z oddziałów działających w ośrodku, został tak pokierowany, by bez konieczności ponownej rejestracji w systemie uzyskał właściwe świadczenie niezależnie od tego, w jakiej jednostce będzie wymagał hospitalizacji.

Do góry