Standardowo powinniśmy zalecać suplementację każdemu pacjentowi, który ma widoczne objawy rozdrażnienia, odczuwa dysfunkcje układu mięśniowego, jest osłabiony i ma stwierdzoną arytmię. Praktyka kliniczna pokazuje, że magnez odgrywa ważną rolę w przypadku wspomnianego wcześniej migotania przedsionków. U pacjentów, u których stosujemy preparaty magnezowe, prawidłowy rytm serca utrzymuje się dłużej. Wielokrotnie też stwierdzaliśmy, że pomaga w utrzymaniu i stabilizacji kardiomiocytów, czyli funkcji mięśnia sercowego, ma znaczenie w profilaktyce miażdżycy, choroby niedokrwiennej serca i zawału. Natomiast wytyczne pulmonologów mówią wyraźnie, że magnez należy podawać w przypadku zaostrzenia astmy, przy chronicznym zapaleniu dróg oddechowych, jak również w okresie długotrwałego stresu lub przy intensywnym uprawianiu sportu, gdzie dochodzi do straty tego pierwiastka. To są stany, w których zachęcamy pacjentów do suplementacji magnezu. Sam stosuję magnez, bo mam dość stresującą pracę, piję wiele herbaty i kawy, które go wypłukują. Uczestniczę w biegach średnio- i długodystansowych i w okresie treningowym uzupełniam ubytki magnezu.


MT: Ale znaczenie ma też dobrze zbilansowana dieta.


D.Ś.:
Dieta ma ogromne znaczenie. Szczególnie bogate w magnez są rośliny strączkowe, pestki dyni, otręby pszenne, kasza gryczana, banany, orzechy i gorzka czekolada. Zgodnie z nową piramidą żywienia powinniśmy zachęcać pacjentów do komponowania diety z zasobów naturalnych, głównie roślinnych, gdzie tego pierwiastka powinno być najwięcej. Ale i tutaj rodzi się problem: nie jesteśmy w stanie zmierzyć ilości magnezu w danej roślinie, a warto byłoby to sprawdzić, bo z wielu publikacji wynika, że gleba w Polsce jest pod tym względem wyjałowiona. Zamiast magnezu jest w niej dużo glinu, co nie sprzyja jego wchłanianiu. Tym bardziej zalecamy go pacjentom z arytmiami chronicznymi, by wyprzedzać objawy choroby i aby nasycili organizm tym pierwiastkiem. Należy mieć na uwadze, że nawet przy zbilansowanej diecie magnez wchłania się zaledwie w 30 proc. Na jego słabą przyswajalność i zwiększone wydalanie wpływa konsumpcja słodyczy, alkoholu i wolnych kwasów tłuszczowych oraz niektóre diuretyki, także inhibitory kalcyneuryny.

Dlatego magnez trudno przedawkować, kiedy stosujemy go w normalnym rytmie suplementacyjnym – jedna-dwie tabletki na dobę. Jeśli nawet weźmiemy więcej, organizm sobie z tym poradzi. To nie jest środek, który ma wąskie okno terapeutyczne i określoną tolerancję. Jedynie w przypadku pacjentów dializowanych, z przewlekłą niewydolnością nerek (tubulopatie), byłbym ostrożny z suplementacją magnezową. W tych przypadkach przed rozpoczęciem suplementacji najpierw starałbym się oznaczyć przynajmniej osoczowe stężenie pierwiastka.


MT: Co świadczy o wchłanialności preparatu magnezowego?


D.Ś.:
Wchłanialność to kwestia fundamentalna, ale nie mamy wiarygodnych danych na ten temat. Nawet jeśli znajdujemy wytyczne towarzystw naukowych, mówią one ogólnie o preparacie magnezowym, a nie o konkretnym leku. Jedyne, co mogę sugerować, to przyjmowanie leków z magnezem. Dają pewność, że pacjent przyjmuje to, co rzeczywiście powinien otrzymać – ilość substancji czynnej zgodną z deklarowaną przez producenta. W leku otrzymujemy bardzo precyzyjną kontrolę dawki i jakości. W suplementach diety nie mamy takiej gwarancji.

Część lekarzy zaleca magnez chelatowany, ale nie ma wiarygodnych badań, dowodzących, że w takiej formie wchłania się lepiej niż pozostałe preparaty. Ale z drugiej strony nie mogę też powiedzieć, że się w ogóle nie przyswaja. To powinno stać się przedmiotem pogłębionych badań. Dlatego jeśli już polecać magnez, to na pewno taki, który jest produktem medycznym w postaci np. mleczanu magnezu. Jednak o ostatecznej suplementacji powinien zadecydować lekarz.

Do góry