Sonda

Co zmieni nowy system zgłaszania błędów medycznych?

Irina Nowochatko-Kowalczyk

Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych

Nowy system zgłaszania błędów lekarskich nie podniesie jakości leczenia w szpitalach. Nie zminimalizuje liczby zdarzeń niepożądanych. W Polsce już funkcjonuje wiele rejestrów, za pomocą których szpitale mogą zgłaszać błędy. Jednak jeśli do tej pory placówki, które wprowadziły monitoring, zyskują dodatkową punktację, to według projektu tego już nie będzie w ogóle. Teraz system kontroli jest narzędziem motywującym, natomiast w nowym brzmieniu projektu szpitale nie otrzymają żadnej gratyfikacji za zgłaszanie błędów medycznych.

Jagoda Adamus, Młodzi Menedżerowie Medycyny

Monitoring zdarzeń niepożądanych to dobry pomysł, należy jednak pamiętać, że omawiane zdarzenia mogą wynikać nie tylko z ludzkiego błędu, lecz także z niedoskonałości poszczególnych elementów systemu, jego braków. Tego typu zdarzenia są nieuniknione, jednak ich rejestr i identyfikacja pozwalają na eliminowanie ich przyczyn. Redukcja zakresu szkód jest tu uzasadniona, a nie penalizacja zaniedbań i uchybień. Rejestry są potrzebne i stanowią wyzwanie dla personelu placówki medycznej. W konsekwencji wszystkie zdarzenia powinny być raportowane, rejestrowane i analizowane. Opracowane rejestry będą umożliwiały porównywanie wyników osiąganych przez poszczególne placówki. Dodatkowo będzie to służyło wymianie doświadczeń dotyczących zdarzeń niepożądanych. Oczywiście, bez stygmatyzacji osoby zgłaszającej. Piętnowanie nie eliminuje błędów.

W Polsce, oprócz stworzonego na potrzeby akredytacji podmiotów leczniczych zarządzanego przez Centrum Monitorowania Jakości systemu raportowania, istnieje rejestr zdarzeń niepożądanych jako dobrowolny system stworzony przez Uniwersytet Medyczny w Łodzi o nazwie Bezpieczna Opieka Podstawowa (BOP). Mimo że taki system zgłaszania stanowi jedno z narzędzi poprawy jakości i bezpieczeństwa pacjentów oraz personelu, to nadal są bariery w całkowitym jego wprowadzeniu. Dlatego tak ważne jest, aby zaangażować personel medyczny w tworzenie regulacji prawnych oraz konstruowanie takiego systemu – to właśnie personel wie najlepiej, jak taki rejestr powinien wyglądać, żeby spełniał swoje zadania.

Pewne jest, że rejestry i monitoring są potrzebne, na błędach można się uczyć, lecz najpierw muszą być one zgłaszane. Żeby tak się stało, personel musi się czuć zabezpieczony przed ewentualną próbą szukania winnych. Znajdą się tacy, którzy będą się bronić przed jawnością i będą za tezą utajania, jednak należy pamiętać, że bez pełnego monitorowania wskaźników jakości nie ma o niej mowy.

Katarzyna Przyborowska, radca prawny specjalizujący się w prawie medycznym

Przede wszystkim trzeba wskazać, że szpitale już mogą dobrowolnie gromadzić wewnętrzne dane dotyczące zdarzeń niepożądanych w ramach systemu akredytacji. Wiele placówek jednak tego nie robi, m.in. z powodu braku dostatecznych uregulowań prawnych w tym zakresie. Ustawa wprowadzająca system monitorowania zdarzeń niepożądanych powinna to zmienić.

Szczegółowy zakres informacji o zdarzeniach niepożądanych ma określić minister zdrowia w rozporządzeniu. System ich zgłaszania powinien być poufny i zanonimizowany, zatem bez danych osobowych pacjenta, nie ma mieć na celu karania zgłaszających zdarzenie. Jeżeli rzeczywiście tak będzie, to raczej trudno mówić o naruszeniu praw pacjenta lub złamaniu tajemnicy lekarskiej. Oczywiście wszystko będzie zależeć od tego, jak precyzyjne będą uchwalone przepisy.

Dobrawa Biadun, ekspert Konfederacji Lewiatan

Dziś placówki medyczne niechętnie zgłaszają zdarzenia niepożądane. Powoduje to, że nie jesteśmy w stanie zbadać jakości świadczonych usług. Dane, które udaje się pozyskać, są tak okrojone, że nie pozwalają na zbadanie tego tematu i wypracowanie procedur, które mogłyby wpłynąć na poprawienie jakości usług w dziedzinie ochrony zdrowia. Niektóre zdarzenia niepożądane wynikają np. ze złego opracowania procedur. Nie wszystkie należą do czynów, za które grozi odpowiedzialność karna. Dzięki monitoringowi można sytuację udoskonalić i podnieść jakość opieki zdrowotnej.

Zgłaszanie błędów medycznych mogłoby się sprawdzić w przypadku, gdy nie będzie to niosło za sobą dodatkowych kontroli, a szpital będzie dostawał za to punkty przy kontraktowaniu. Mógłby być też skuteczny, gdy w wyniku zgłoszonych błędów placówki medyczne naprawią istniejące problemy i otrzymają za to dodatkową punktację.

Natomiast pomysł wyłączenia odpowiedzialności karnej za błąd medyczny jest daleko idący. Nie można odebrać pacjentowi czy jego rodzinie prawa do wystąpienia na drogę prawną.

Barbara Bulanowska, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie

Propozycje zapisów są w mojej opinii wysoce kontrowersyjne. Należy zadać sobie pytanie, co jest wartością wyższą: stworzenie wiarygodnych rejestrów dzięki zapewnieniu poczucia bezwzględnego bezpieczeństwa zgłaszającym zdarzenia niepożądane czy ochrona pacjenta i jego praw oraz instytucji ochrony zdrowia przed obniżeniem jakości wykonywanych świadczeń medycznych wynikającym z rozluźnienia autodyscypliny i poczucia braku konsekwencji za wadliwie realizowaną usługę.

Pojawia się bowiem niepokój, czy po wprowadzeniu tych zapisów nie zlikwidujemy mechanizmów egzekwowania od pracownika medycznego wykonywania wysokiej jakości pracy na rzecz pacjenta i pracodawcy, co może doprowadzić do poczucia bezkarności, zwłaszcza że zarówno zaniedbanie, jak i winę umyślną trudno udowodnić. Jakie w takiej sytuacji prawa będzie miał pacjent? A jakie pracodawca, który będzie dostrzegał powtarzające się tzw. zdarzenia niepożądane w pracy np. lekarza, ale nie będzie mógł wyciągnąć wobec niego konsekwencji służbowych jako instytucja, w której ów lekarz pracuje, choć będzie narażony na postępowania odszkodowawcze wraz ze wszystkimi konsekwencjami?

Katarzyna Strzałkowska, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej

Monitorowanie jakości w ochronie zdrowia jest konieczne, natomiast przedłożony projekt założeń do ustawy budzi wiele wątpliwości. Samo wprowadzenie sprawozdawczości i ustanowienie urzędu zbierającego sprawozdania zwiększy i tak już bardzo duże biurokratyczne obciążenia, ale – podobnie do rozwiązań wprowadzonych w pakiecie onkologicznym – nie poprawi istotnie sytuacji pacjentów.

Nie znaleźliśmy w projekcie dostatecznego uzasadnienia dla wprowadzenia instytucji autoryzacji. Projekt nie pozwala na ocenę warunków, które będą wymagane, a tym samym dodatkowych środków, które szpitale będą musiały przeznaczyć na jej uzyskanie. Nieprzekonujące jest ponadto utworzenie dwóch instytucji autoryzacji oraz akredytacji i generowanie podwójnych opłat z tego tytułu. Wyjaśnienia wymaga także zależność autoryzacji od wpisu do Rejestru Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą i określenie, na czym miałaby polegać dodana wartość autoryzacji.

Poważne zastrzeżenia budzi przyjęta metodologia liczenia finansowych skutków tej regulacji. Brakuje w niej w szczególności rzetelnego wyliczenia kosztów, które będą musiały ponieść placówki ochrony zdrowia w związku z wdrożeniem i realizacją monitorowania jakości. Koszty wdrożenia projektowanej regulacji powinny być oszacowane w całym systemie, a nie tylko w odniesieniu do kilku podmiotów zarządzających.

Do góry