Na ważny temat

Naruszenie prawa do życia

O tym, dlaczego Europejski Trybunał Praw Człowieka krytycznie wypowiada się o jakości polskich śledztw w sprawie błędów lekarskich, z prof. dr. hab. Ireneuszem Kamińskim z Instytutu Nauk Prawnych PAN rozmawia Monika Stelmach

MT: Pod koniec ubiegłego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu ogłosił decyzję w sprawie Wygoda przeciwko Polsce. Jednostronna deklaracja polskiego rządu, którą trybunał zaakceptował, mówiła o naruszeniu przez Polskę prawa do życia – najważniejszego z gwarantowanych przez Europejską Konwencję Praw Człowieka. Skarżący utrzymywali przed trybunałem, że polski wymiar sprawiedliwości nie sprawdził w należyty sposób, czy doszło do błędu lekarskiego, którego następstwa doprowadziły do śmierci ich córki.


Prof. Ireneusz Kamiński:
Skarżącymi byli Jacek i Katarzyna Wygodowie, których siedmioletnia córka zmarła w 2013 r. w wyniku powikłań po zbyt późno wykrytym niedorozwoju lewej komory serca (HLHS). Po urodzeniu jej stan zdrowia został oceniony na 10 punktów w skali Apgar. Pediatra w badaniu usłyszał coś niepokojącego w pracy serca dziecka, kardiolog potwierdził obawy, natomiast żaden nie zlecił dalszego rozpoznania. Po upływie kilku dni zaniepokojonym rodzicom udało się przenieść dziewczynkę do specjalistycznego szpitala dziecięcego w Krakowie Prokocimiu. Jednak tam również nie podjęto czynności leczniczych. Doszło do zapaści. Dopiero wtedy zdiagnozowano, że dziecko cierpi na syndrom niedorozwoju lewej komory serca (HLHS). Jest to ciężka wada wymagająca wykonania skomplikowanej operacji, zabiegu Norwooda, a wcześniej podawania prostaglandyny. Lekarzy, którzy wykonują taki zabieg, jest w Polsce niewielu, ale w tym przypadku na miejscu pracował prof. Malec, znakomity kardiochirurg. W końcu wykonał operację, ale było za późno, już przed zabiegiem nastąpiły nieodwracalne zmiany w zdrowiu fizycznym i psychicznym pacjentki. Dziewczynka została uznana za niepełnosprawną. Po siedmiu latach zmarła. Pojawiło się pytanie, czy nie doszło do błędu lekarskiego, co miało zweryfikować śledztwo prokuratorskie.


MT: Prokuratura nie była w stanie wyjaśnić tej sytuacji?


I.K.:
Prokuratura nie doprowadziła postępowania do stadium, w którym można było postawić zarzuty, a następnie akt oskarżenia. Sprawa przedawniła się, nie wychodząc przez pięć lat z etapu początkowego. Dlatego rodzice, po wyczerpaniu możliwości prawnych w Polsce, zdecydowali się na wniesienie skargi. Proszę zauważyć, że skarżącym był prokurator, obecnie pracujący w Prokuraturze Krajowej. Nawet prawnik nie był w stanie poradzić sobie z wadami polskiego systemu prawnego. Z punktu widzenia rodziców jest to sytuacja niezwykle bolesna, a jednocześnie ilustruje generalną wadę prokuratorskich postępowań w tego typu sprawach. Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie zwracał Polsce uwagę na słabą jakość śledztw dotyczących domniemanych błędów lekarskich. Mimo to nadal nie mamy sprawnych procedur.

Do góry