Absolwenci

Nie ma obowiązku pracy ponad siły

O tym, w jaki sposób lekarze chcą wpływać na reformę ochrony zdrowia, z Michałem Bulsą, przewodniczącym Porozumienia Rezydentów OZZL, rozmawia Irina Nowochatko-Kowalczyk

Small michal bulsa 1 opt

Michał Bulsa

MT: Pamięta pan akcje ze swoim udziałem, które przyniosły oczekiwany wynik?


Michał Bulsa:
Czy rok temu ktokolwiek spoza świata medycznego wiedział, kto to jest lekarz rezydent? Czy ktoś wiedział, że młody lekarz zamiast się kształcić, zapracowuje się na śmierć, aby godnie żyć? Wielkim sukcesem jest to, że przyszłość kadry medycznej stała się jednym z tematów podejmowanych przez media. Widzimy też zrozumienie pacjentów. Wielkim sukcesem była manifestacja Porozumienia Rezydentów w czerwcu 2016 roku. Nasi przeciwnicy mówili, że się nie uda. Jednak się udało! Kilka miesięcy później współorganizowaliśmy manifestację Porozumienia Zawodów Medycznych, podczas której wiele tysięcy pracowników ochrony zdrowia maszerowało ulicami Warszawy. I to nie jest nasze ostatnie słowo.


MT: Porozumienie Rezydentów przygotowuje się do rozmaitych form protestu. Jakich?


M.B.:
Forma będzie zależała od lekarzy rezydentów. W końcu to oni będą brali w nich udział. Obecnie prowadzimy akcję zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o warunkach zatrudnienia w ochronie zdrowia. Równolegle namawiamy lekarzy do wypowiadania klauzul opt-out. Żaden lekarz nie ma obowiązku pracy ponad siły.

Prowadzimy rozmowy z przedstawicielami resortu zdrowia oraz rządu. Pomimo wielu przykrych i trudnych do zrozumienia reakcji ze strony ministerstwa oraz kancelarii premiera ciągle jesteśmy otwarci na pokojowe rozwiązanie problemów, jakimi są warunki szkolenia, pracy i wynagrodzenia lekarzy.


MT: Kiedy będą kolejne wystąpienia?


M.B.:
One już są. W mediach poruszono temat szpitala w Lublinie, którego personel lekarski nie zgadzał się na rażąco niskie wynagrodzenie. Koordynatorem akcji był oddział terenowy OZZL, w którym działają przedstawiciele Porozumienia Rezydentów. W wielu miejscach lekarze rezydenci rozpoczynają walkę o swoje prawa pracownicze. Czasami wystarczyło kilka pism i uzyskiwano np. podwyższenie stawki godzinowej za dyżury.


MT: Znam młodych lekarzy, którzy nigdy nie byli na manifestacji ani nie planują udziału w protestach, choć narzekają na warunki pracy, niskie wynagrodzenie i biurokrację.


M.B.:
Porozumienie Rezydentów stara się dotrzeć do każdego studenta medycyny, lekarza stażysty, rezydenta, specjalisty. Pewna grupa z bliżej nieznanych nam powodów akceptuje obecny stan rzeczy. A przecież każdy lekarz powinien dbać o swoich pacjentów, a zgadzając się na obecną sytuację, narażamy ich na niebezpieczeństwo. Mam nadzieję, że niezdecydowani przekonają się do naszych postulatów i działań. Akceptacja obecnego stanu rzeczy jest etycznie niedozwolona dla lekarza. Kodeks etyki lekarskiej wyraźnie podkreśla, że lekarz musi zabiegać o dobro swoich pacjentów. My to robimy.


MT: Jednym z pomysłów rządzących na zatrzymanie w kraju lekarzy po studiach jest wprowadzenie odpłatnego stypendium, które trzeba będzie odpracować. Na ile jest to realne?


M.B.:
Nie jest realne, bo taka regulacja jest sprzeczna z konstytucją. Lekarzy można w prosty sposób zachęcić do pozostania w kraju. Wystarczy polepszyć warunki kształcenia, pracy i wynagrodzenia. Dlaczego w stosunku do lekarzy tak łatwo żąda się odpracowywania studiów? To dyskryminacja w czystej postaci. Na takie postępowanie nigdy nie będzie naszej zgody.


MT: Co powinno się zmienić, by przybyło akredytacyjnych miejsc szkoleniowych, których tak brakuje?


M.B.:
Obecnie system szkolenia lekarzy w Polsce przechodzi w stadium niewydolności trudnej do opanowania. Lekarzy ubywa, starzeją się. Zaczyna brakować doświadczonych, mogących przekazać specjalistyczną wiedzę. Tym, którzy pozostali, za wykonaną, ciężką pracę, jaką jest nauka młodszych kolegów, nie przysługuje wynagrodzenie. Jakość szkolenia specjalizacyjnego z roku na rok spada. Trudno od doświadczonego lekarza oczekiwać, że zamiast myśleć o własnym życiu, będzie się przez wiele lat poświęcał darmowej pracy, jaką jest kształcenie młodej kadry. Rządzący powinni przyjąć ochronę zdrowia jako priorytet. Bez znacznego wzrostu finansowania systemu specjalizacyjnego niczego nie zmienimy. Samo zwiększenie liczby miejsc nie naprawi sytuacji. Poza tym jakość szkolenia pozostawia w wielu miejscach dużo do życzenia. Nie można doprowadzić do sytuacji, w której na oddziale lub w klinice będzie 50 rezydentów, a lekarzy specjalistów 10. Spowoduje to, że żaden rezydent niczego się nie nauczy.


MT: Czy izby lekarskie mogłyby się stać placówkami szkoleniowymi?


M.B.:
Samorząd lekarski mógłby koordynować proces szkolenia, nadzorować realizację programu specjalizacji, w tym np. liczbę wykonanych operacji. Oczywiście, aby system był wydolny, powinna być możliwość nakładania dotkliwych kar za brak realizacji programu specjalizacji. Sądzę, że jest to otwarty temat do dyskusji. Może trzeba wykorzystać doświadczenia CMKP? Warto podkreślić, że powołany przez ministra zdrowia zespół wypracował stanowisko w tej sprawie.


MT: Problem niskich płac jest jednym z najbardziej odczuwalnych. Rząd mówi, że nie ma na to pieniędzy.


M.B.:
Odkąd pamiętam, nigdy nie ma pieniędzy na ochronę zdrowia. To rząd musi odpowiedzieć na pytanie, co jest najważniejsze dla Polaków. Prawie każda osoba spotkana na ulicy, którą się zapyta: „Co jest dla pana/pani najważniejsze?”, odpowie, że zdrowie jej i rodziny. Ochrona zdrowia to także inwestycja dla państwa. Zdrowe społeczeństwo to mniejsze koszty dla budżetu. Zrozumiały to państwa europejskie, np. Holandia, która przeznacza ok. 11 proc. PKB na ochronę zdrowia. Pochodną wysokości przeznaczanych pieniędzy są wynagrodzenia pracowników. Obecnie są one na skrajnie niskim poziomie. Sytuacja, w której lekarz stażysta ma podstawę wynagrodzenia 7 zł wyższą niż minimalne wynagrodzenie, jest niedopuszczalna. Lekarz rezydent, który zarabia mniej niż kasjer w sklepie wielkopowierzchniowym! Co powiedzieć zatem o pensjach pielęgniarek i położnych?


MT: Lekarze kontraktowi z Gdańska zorganizowali grupę, która będzie ich wspierać w walce o wyższe zarobki i pomagać podczas negocjowania warunków umów. Czy nie powinno być więcej takich inicjatyw na poziomie lokalnym?


M.B.:
Każda lokalna inicjatywa, której celem jest poprawa warunków pracy i wynagrodzenia, jest wskazana i potrzebna. W wielu miejscach prężnie działają OZZL i samorząd lekarski. Tam, gdzie lekarze czują się osamotnieni, powinni się organizować lokalnie i walczyć o swoje prawa.

Do góry