Oto typowy komentarz: Martin Bajura „To jest przegościu! Masakra, tyle manipulacji i trucia ludzi!! Liczy się mamona, nie zdrowie społeczeństwa!”.

Podobne uznanie prezentują wpisy na portalach, takich jak: wolna-polska.pl, klubinteligencjipolskiej.pl, ruch-obywatelski.com, na których także udziela się dr Jaśkowski.

Koledzy wspierają doktora

Ale dr Jaśkowski nie jest jedynym lekarzem, który jawnie krytykuje szczepienia.

Ich przeciwniczką jest też lek. Aneta Borczyk-Kotwas z Konina, pediatra z I stopniem specjalizacji, praktykująca homeopatię. Na jej stronie internetowej zamieszczone są linki do treści antyszczepionkowych, z żądaniami prawa do odmowy szczepień.

Skutkami szczepień straszy również dr n. med. Katarzyna Bross-Walderdorff z Kóz k. Bielska-Białej, lekarz i homeopata. Poprzez swoją stronę internetową ostrzega pacjentów: „Obserwowany w ostatnich latach wzrost częstotliwości zachorowań dzieci na alergie uważany jest za konsekwencję dużej ilości szczepień w pierwszym roku życia. (…) Z mojego doświadczenia wydaje się być szczególnie ważne, aby nie szczepić noworodków w pierwszej dobie życia”.

Jednak dopiero kiedy swoim poglądom lekarka dała wyraz w Sejmie podczas debaty na temat szczepień we wrześniu 2015 roku oraz zaczęła się pojawiać w programach śniadaniowych ogólnopolskich telewizji, także nią zainteresowała się Naczelna Izba Lekarska.

Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny (NIZP-PZH) wynika, że liczba rodziców uchylających się od poddania swych dzieci obowiązkowym szczepieniom zwiększa się.

W latach 2006-2010 odnotowywano jedynie ok. 4 tys. takich przypadków rocznie. W 2012 roku było już ich ponad 5 tys., w 2013 – ponad 7 tys., w 2014 – ponad 12 tys., w 2015 – ok. 16 tys., a w 2016 – ponad 23 tys.

Sąd się zbiera

Izba uznała, że ci trzej lekarze propagują wiedzę sprzeczną z aktualną wiedzą medyczną, czym łamią Kodeks Etyki Lekarskiej (art. 4 i 6) oraz ustawę o zawodach lekarza i lekarza dentysty (art. 4 mówiący, że: „Lekarz ma obowiązek wykonywać zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością”).

Wszczęto i przeprowadzono postępowania, w wyniku których decyzjami sądów lekarskich: dr Jaśkowski otrzymał upomnienie, dr Borczyk-Kotwas, której pacjenci się nie zaszczepili, naganę i nakaz zwrócenia kosztów sądowych. Natomiast trwa postępowanie przeciwko dr Bross-Walderdorff, wszczęte osobiście przez naczelnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej lek. Grzegorza Wronę.

Antyszczepionkowcy nie pozostawili swojej bohaterki bez wsparcia i w kwietniu, w czasie przesłuchania, zorganizowali w stolicy pikietę w obronie dr Bross-Walderdorff. Pod siedzibę NIL przybyło ok. 20 osób z transparentami typu: „Szczepienia. Jest ryzyko, musi być wybór”.

Naczelny rzecznik ostatecznie przygotował wniosek o ukaranie lekarki i na początku czerwca skierował go do sądu lekarskiego I instancji, gdzie odbędzie się proces. O ewentualnej karze zdecyduje sąd, po zapoznaniu się z dowodami w postaci nagrań i wydruków, opiniami ekspertów oraz wysłuchaniu mów końcowych. Kiedy? W ocenie naczelnego rzecznika najpewniej będzie to już po wakacjach.

Okręgowa Izba Lekarska w Gdańsku, do której należy dr Jaśkowski, potraktowała sprawę ambicjonalnie, ponieważ lekarz nie tylko z kary nic sobie nie robił, lecz w artykułach internetowych przypuścił atak na samorząd. Obrażał eksperta prof. dr hab. med. Ewę Bernatowską oraz prezesa NIL dr. Macieja Hamankiewicza: „P. prof. E. Bernatowska uznała, że wyrażane przeze mnie opinie są wyrazem propagandy antyzdrowotnej. Takie twierdzenie p. prof. Ewy Bernatowskiej wyklucza ją całkowicie z grona znawców epidemiologii, czy nauki o szczepieniach. Nie wiadomo zupełnie, dlaczego powtarza gazetowe opowieści o liczbie rzekomych zgonów”(…) – cytat z portalu educodomi.blog.pl.

I jeszcze: „Sąd z niewiadomych powodów nie uwzględnił żadnego mojego wniosku, na przykład wypełnienia kwestionariusza ministerialnego o braku konfliktu pomiędzy tematem opinii, a pobieraniem wynagrodzenia od firm farmaceutycznych. Podobnie nie zażądał od dr. Hamankiewicza, osoby składającej donos, wypełnienia takiej deklaracji” (cytat z alexjones.pl).

Wyśmiewał także i proces, i sąd: „O tym bowiem, czy moje wypowiedzi są „aktualną wiedzą medyczną”, decydował stomatolog i dwie lekarki, plus dr Orzeł oczywiście, zaocznie, jak za dawnych kapturowych sądów ubeckich. Żadna z tych osób nie pobrudziła papieru przedstawieniem wyników swoich badań z zakresu toksykologii, medycyny środowiskowej, historii medycyny itp.” (cytat z dakowski.pl).

Izba weryfikuje wiedzę

Opierając się na uprawnieniach ustawowych, gdańska izba powołała komisję do zbadania wiedzy dr. Jaśkowskiego. Ustawa daje korporacji lekarskiej trzy narzędzia do sprawowania pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu: działania rzecznika odpowiedzialności zawodowej i sądu lekarskiego, uprawnienia do kontroli stanu zdrowia oraz właśnie komisyjną ocenę wiedzy lekarza. – Gdyby się okazało, że wiedza kolegi jest niewystarczająca, zostałby skierowany na przeszkolenie. Komisja złożona z przedstawiciela Okręgowej Rady Lekarskiej oraz dwóch profesorów: z dziedziny immunologii oraz chorób zakaźnych, zbierała się dwukrotnie. Jednak w obu terminach pan Jaśkowski się nie zgłosił, choć przesłane listami poleconymi wezwania z całą pewnością odebrał – relacjonuje Roman Budziński, prezes ORL w Gdańsku.

– Zgodnie z prawem Okręgowa Rada Lekarska 8 czerwca podjęła decyzję o zawieszeniu prawa wykonywania zawodu lekarzowi uchylającemu się od procedury kontrolnej. Obecnie pan Jaśkowski nie ma prawa używać tytułu lekarza, nie ma więc prawa na przykład badać pacjentów, wystawiać recept ani zaświadczeń, nie ma również prawa wypowiadać się publicznie ani prywatnie jako lekarz – podsumowuje prezes Budziński. Gdyby to jednak uczynił, będzie podlegać odpowiedzialności karnej tak jak każdy, kto podawałby się za lekarza, nie posiadając uprawnień.

Istnieje oczywiście możliwość przywrócenia prawa wykonywania zawodu lekarza panu Jaśkowskiemu: jeżeli on sam wystąpi o wznowienie procedury, do której nie przystąpił, podda się ocenie i przejdzie zalecone przeszkolenie zakończone egzaminem. – Znając dotychczasową historię problemów z byłym już lekarzem, osobiście wątpię, aby chciał z tej drogi skorzystać – dodaje prezes Budziński.

Do góry