Na ważny temat

Rządzący mierzą się z zadaniami jak dla przedszkolaków

O minionym roku w ochronie zdrowia, decyzjach ministra i autorytecie lekarzy z dr. n. med. Maciejem Hamankiewiczem, prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej, rozmawia Anna Hucko

Wywiad przeprowadzono przed dymisją ministra dr. Konstantego Radziwiłła. Jednak wszystkie problemy pozostały, dlatego rozmowa z dr. Maciejem Hamankiewiczem może być przesłaniem dla nowo powołanego ministra prof. Łukasza Szumowskiego. Życzymy mu mądrych i zdecydowanych decyzji.

MT: Jaka jest pana refleksja po tak gorącym okresie w ochronie zdrowia?


Dr Maciej Hamankiewicz:
 Miniony rok nie był przełomowy w zakresie reformowania systemu ochrony zdrowia. Lekarze i przedstawiciele innych zawodów medycznych są rozgoryczeni tym, że głos praktyków nie został wysłuchany. Krytycznie oceniam większość decyzji ministra Konstantego Radziwiłła. Nieporozumieniem jest przedstawianie jako sukcesu wzrostu nakładów na ochronę zdrowia ze środków publicznych do 6 proc. PKB w 2025 roku. Wszyscy wiemy, że za osiem lat będą rządzić prawdopodobnie już inni politycy. Błędem są zmiany w szpitalnictwie. NRL i wielu innych partnerów społecznych negatywnie ocenia przyjętą ustawę o sieci szpitali. Protestowaliśmy przeciwko temu projektowi, ale nasze zdanie nie zostało wzięte pod uwagę. Już dzisiaj widzimy niekorzystne konsekwencje wprowadzonych zmian. Niewłaściwe w naszej ocenie było przypisanie lecznictwu zamkniętemu zadań lecznictwa otwartego, czyli nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Wprowadzone ryczałtowe opłacanie szpitali publicznych, które miało ułatwić pracę lekarzom, dodatkowo ją skomplikowało. Nadal trzeba wyznaczać JGP z tą różnicą, że obowiązują inne zasady punktowe. Koncentrowanie się na sprawozdawczości przez lekarzy to strata czasu, który mógłby być przeznaczony na leczenie. W polskich warunkach większość zadań ochrony zdrowia niestety wypełnia lecznictwo zamknięte. Niedofinansowanie tego sektora, mimo że w proporcji do AOS i POZ nadal jest wysokie, pozostaje nierozwiązanym problemem. Globalna pula środków pieniężnych jest zbyt niska. Nie należy się zatem spodziewać, żeby można było w jakikolwiek sposób zbilansować w szpitalach przychody z kosztami. W związku z tym nadal istnieje zagrożenie, że nadmiernie ambitni dyrektorzy niektórych szpitali będą się starali związać koniec z końcem kosztem jakości opieki nad pacjentem. W kształceniu lekarzy nastąpiła jedna dobra zmiana, czyli przywrócenie stażu podyplomowego. Ale na tym koniec, bo już warunki kształcenia specjalizacyjnego nie zostały zmienione zgodnie z potrzebami środowiska. W tzw. e-zdrowiu obserwujemy dużo błędów. Wprowadzony System Monitorowania Kształcenia kosztuje bardzo dużo nerwów zarówno lekarzy, jak i przedstawicieli podmiotów starających się o akredytację. Odnoszę wrażenie, że minister zdecydował się na wprowadzenie tego systemu jedynie dla zaspokojenia swoich ambicji. 

Do góry