Powitanie

Bez elektoratu?

Iwona Konarska

Small img 3400 kolor  opt

Iwona Konarska

Medycyna to z jednej strony konkret – życie albo śmierć. Wyleczenie albo kalectwo. Poprawa albo zgon.

Ale tylko te skrajności da się zmierzyć. Ocena tego, co pomiędzy okazuje się tak ulotna, tak niemierzalna, że nie ma chętnych, by dokonywać podsumowań. Może to zbytnie uogólnienie, ale generalnie ocena skutków pracy lekarza, jego sukcesów i porażek, jest bardzo trudna. Bo sami lekarze nie zawsze to ułatwiają.

„Analizowanie zdarzeń niepożądanych zmniejsza ryzyko ich wystąpienia w przyszłości” – to zdanie jak mantrę powtarzamy od dziesięcioleci. Powstają komisje, wypowiadają się eksperci, powoływani są liczni rzecznicy. Publikowane są długie wywody, że nie chodzi o to, by lekarza napiętnować, lecz by wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Nie wszyscy lekarze w to wierzą.

Sądzę, że dopóki nie ma czytelnego i sprawnie działającego systemu, niewiele się w mentalności lekarzy zmieni. Komisje do spraw zdarzeń niepożądanych nie dały pacjentom ani satysfakcji, ani odszkodowań. Dla lekarzy były sygnałem, że tworzone są instytucje dość fasadowe, które ani ich nie wybronią, ani nie spowodują, co bardzo ważne, że po wyjściu z komisji pacjent nie pójdzie do sądu. Jeśli dołożyć do tego prawników, którzy przedstawiają konkretne sprawy, gdy lekarz wszedł na przesłuchanie jako świadek, a wyszedł jako oskarżony – trudno się dziwić, że zdarzenia niepożądane są naprawiane jak tylko to możliwe, ale nie pokazywane w celach edukacyjnych.

Od dłuższego czasu trwają prace nad projektem ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Jest zepchnięta na margines przedwyborczej finansowej licytacji, bo nie stoi za nią żaden elektorat.

Czyżby? Dotyczy wszystkich, tych od 500+ i tych od premii dla seniorów.

Warto przyspieszyć.

Do góry