MT: Jest też teoria, że koronawirus został stworzony w laboratorium i się stamtąd wymknął.

W.G.: To nie wchodzi w grę. Nie ma mowy, żeby wyhodowano koronawirusa w laboratorium. Laboratorium nie buduje się po to, żeby wirusy tworzyć, tylko żeby badać te, które mogą być groźne. W takich miejscach szczegółowo regulowane jest np. co robić na wypadek rozszczelniania, jakie środki stosować w prysznicu chemicznym, jak odkażać powierzchnie. Dopiero kiedy wirusa poznamy, możemy go skutecznie zwalczać. A na końcu wszyscy się przyzwyczajają i gdy mamy już szczepionkę, to pytają: a właściwie po co się szczepić?

MT: Jak wyjaśnić, że podobnie jak w przypadku SARS nowy wirus zaczął się od Chin?

W.G.: Patrzymy z europocentrycznego punktu widzenia. Sądzimy, że jeśli się z czymś do tej pory nie zetknęliśmy, to tego nie było. Ale świat jest szeroki i wciąż go poznajemy, między innymi nowe wirusy, które od zawsze były – czy to w Ameryce Łacińskiej, Afryce, czy w Chinach, ale nie były do tej pory zbadane. Ot, po prostu leczyli je objawowo miejscowi medycy.

Co roku do statystyk zgłaszanych jest ok. 50 nowych wirusów. Ale jeśli ktoś odkryje powiedzmy nowego wirusa sinic, mało kto o tym wie, niewielu jest tym zainteresowanych. Sytuacja się zmienia, gdy wirus wywołuje zachorowania u ludzi – wtedy go zauważamy. Grupa koronawirusów, o której mówimy, występuje u zwierząt, ale u ludzi także musiały występować już wcześniej. Świadczy o tym niska śmiertelność w przypadku zachorowania.

Pamiętajmy, że wszystkie zakażenia oddechowe mają bardzo podobne objawy. Szczególnie na początku choroby. Gdy jedynym objawem jest gorączka, lekarz nie wie, jaka choroba się z niej rozwinie. Na ogół klinicysta gołym okiem nie odróżnia nawet odry od różyczki; potrzebuje badań dla potwierdzenia obrazu klinicznego. W 2010 roku mieliśmy w kraju tylko 10 przypadków odry, co oznacza, że przeciętny lekarz nie miał szansy jej zobaczyć. Może nie wiedzieć jak wyglądają plamki Koplika wskazujące na odrę. Ale z drugiej strony ich brak nie oznacza, że to nie odra.

Ogólna liczba gatunków wirusów zakażających człowieka to około 10 tysięcy, ale część z nich jest znana tylko specjalistom.

MT: Po co się szczepić, mówią antyszczepionkowcy, skoro nie wiemy, który typ wirusa odpowiada za zachorowanie.

W.G.: Jeśli jest szansa wyeliminowania choroby, musimy się o to starać bez względu na to, czy stanowi ona większość, czy mniejszość przypadków. Dzięki temu wielu wirusów już się pozbyliśmy i chorób przez nie wywołanych dziś nie ma. To właśnie jest najprostsza metoda wyeliminowana szczepionki – wyeliminowanie zarazków. Nie ma zarazków, to nie ma szczepienia.

MT: W NIZP-PZH zostało uruchomione laboratorium molekularne. Jak wyglądała „akcja koronawirus” od kulis?

W.G.: Z reguły kiedy wprowadzamy testy na nowego wirusa, problemem nie jest sama metoda, bo ona jest znana, ale zdobycie elementów charakterystycznych dla patogenów, które w tej metodzie będą pracować, ustawienie parametrów, by wykryć to, o co nam chodzi. Istotne jest też doświadczenie, bo to metody czułe i można łatwo wykryć to, czego nie ma. I najważniejsze – posiadanie materiału kontrolnego. Materiały mają dwa laboratoria w Europie, a najbliższe – w Berlinie. Produkcja nawet laboratoryjnych ilości trwa, więc kolejka po nie jest długa. Rzadko przekazuje się patogen, bo ktoś nieodpowiedzialny mógłby go wypuścić. Przekazuje się fragmenty genetyczne charakterystyczne dla patogenu z obszaru objętego metodą detekcji.

W Polsce są już dwa laboratoria – w szpitalu zakaźnym w Warszawie i w PZH. Badanie polega na namnażaniu się fragmentu charakterystycznego dla patogenu w czymś innym, by nie hodować wirusa. To bezpieczna metoda.

MT: Czy tego rodzaju zagrożenia paradoksalnie nie są wodą na młyn dla ruchów antyszczepionkowych? A może właśnie teraz można z nimi ostrzej walczyć?

W.G.: Najlepiej z antyszczepionkowcami walczy się prawdziwą informacją. Oni jednak tego nie przyjmują. Jeśli fakty przeczą ich teoriom, tym gorzej dla faktów.

Nasz system nie zabezpiecza przed tego rodzaju spekulacjami medycznymi. Niektórzy propagują alternatywną medycynę. A co to znaczy „medycyna alternatywna”? To coś, co się nie sprawdza w globalnym użyciu.

MT: Czy powstanie szczepionka na koronawirusa?

W.G.: Krzyczy się: dajcie szczepionkę! Ale szczepionkę tworzy się i sprawdza 15 lat na wielomilionowych grupach. To, czy tym razem szczepionka powstanie, zależy od tego, czy koronawirus na stałe stanie się chorobą człowieka. Jeśli choroba nie będzie występować, obecna epidemia trafi do kronik i nawet jeśli prace nad szczepionką się rozpoczną, to zostaną porzucone. Jeśli natomiast koronawirus będzie obecny w populacji, będą też prace nad szczepionką.

Czy koronawirs zostanie w populacji – dziś trudno powiedzieć.

Do góry