Być lekarzem

Być lekarzem w erze Facebooka

Sachin H. Jain, MD, MBA

Harvard Business School, Boston Department of Medicine at Brigham and Women’s Hospital, Boston

Practicing Medicine in the Age of Facebook N Engl J Med 2009;361,7:649-651

Tłum. dr hab. med. Łukasz Święcicki

Dział koordynowany przez prof. dr. hab. med. Tomasza Pasierskiego

W drugim tygodniu stażu na internie otrzymałem zaproszenie do grona znajomych na Facebooku, popularnej internetowej stronie społecznościowej. Nazwisko osoby, która chciała dołączyć do grona moich przyjaciół, wydało mi się znajome: Erica Baxter. Trzy lata wcześniej jako student medycyny uczestniczyłem w porodzie pani Baxter. Obecnie pacjentka najwyraźniej postanowiła odnowić kontakt.

Mimo pewnych oporów kliknąłem „akceptuję” i dołączyłem panią Baxter do listy moich „przyjaciół” na Facebooku. Byłem ciekaw, jak rozwija się jej córeczka, nie byłem jednak pewien, czy ten rodzaj kontaktu jest właściwy. Czy pani Baxter jest po prostu wdzięczną pacjentką i chce podzielić się informacjami na temat dziecka – byłby to rodzaj podtrzymania naszych kontaktów zawodowych – czy też kierowała się innymi, nieznanymi mi motywami? Klikając „akceptuję”, w pewien sposób naruszyłem podział między swoim życiem zawodowym i osobistym. Na mojej stronie pani Baxter będzie mogła poznać całą sieć moich przyjaciół i skontaktować się z nimi, obejrzeć niemałą kolekcję osobistych zdjęć, przeczytać mojego prywatnego bloga, a także przeglądać notki, które inni zostawiają mi na tablicy. Niepokój, który odczułem w związku z przekroczeniem pewnej granicy, to stary problem, ale wraz z pojawieniem się nowego medium nabrał innego wymiaru.

Portale społecznościowe, które początkowo przyciągały głównie licealistów i studentów, w ciągu ostatnich pięciu lat stały się jedną z głównych form kontaktów społecznych niezależnie od grupy wiekowej, zawodu czy statusu socjoekonomicznego. W szpitalu, w którym odbywam staż, w zasadzie wszyscy – studenci, pielęgniarki, rezydenci, lekarze i szefowie obsługi – mogą być powiązanymi ze sobą aktywnymi członkami tego lub innego grona internetowego. Technologia ta ułatwia komunikację, użytkownicy forum mogą na swoich stronach informować o wydarzeniach w swoim życiu, różnych działaniach społecznych i zamieszczać fotografie. Facebook skłania użytkowników do pogłębienia cyfrowej tożsamości poprzez ujawnianie sympatii politycznych, orientacji seksualnej i informacji dotyczących partnerów życiowych. Pozwala łatwo skomunikować się z innymi użytkownikami, którzy mają podobne zainteresowania; ta właśnie cecha portali społecznościowych sprawia, że pozwalają one na inicjowanie różnych zbiorowych działań w każdym miejscu i w dowolnym czasie. Podczas kampanii prezydenckiej w 2008 r. grupa Doctors for Obama użyła Facebooka do zmobilizowania tysięcy lekarzy, aby przedstawili swoje poglądy na politykę zdrowotną w kwaterze głównej prezydenta elekta. Ta grupa lekarzy ma nadal wpływ na administrację Obamy głównie ze względu na siłę oddziaływania, jaką uzyskała dzięki stworzonej na Facebooku sieci powiązań. Na Facebooku powstają także grupy, które wiąże ta sama specjalność medyczna lub choroba. Lekarze i pacjenci mogą nawiązywać kontakty w takich grupach jak „Diabetes Daily” lub „I Support Cystic Fibrosis Research and Awareness” – każda z nich zrzesza obecnie tysiące członków. Na konto inicjatyw propagowanych przez portale społecznościowe wpływają setki tysięcy dolarów z dobrowolnych datków.

Z drugiej strony, tworząc pole dla kontaktów indywidualnych i grupowych, portale społecznościowe mogą stać się źródłem problemów dla pracowników służby zdrowia. Weźmy na przykład pielęgniarkę z OIOM-u, która na blogu pisze o swoich doświadczeniach związanych z opieką nad trudnym pacjentem, zapominając o tym, że jeden z krewnych tego pacjenta – niedawno dołączony do sieci przyjaciół – ma dostęp do tego bloga. Albo lekarkę, której pacjent proponuje spotkanie, po tym jak dowiedział się z jej profilu, że jest osobą samotną – jest to informacja, o którą raczej nie zdecydowałby się zapytać osobiście. Albo lekarza, którego umiejętności kliniczne zostały zakwestionowane, po tym jak w internecie umieszczono zdjęcia ukazujące go w stanie niewątpliwego upojenia alkoholowego podczas wakacyjnego party organizowanego przez jego klinikę. Choć wiele stron internetowych pozwala na zachowanie większej prywatności, jest oczywiste, że zachowanie dystansu między pracownikami służby zdrowia a ich pacjentami staje się niemożliwe.

Lekarze, ośrodki medyczne oraz szkoły medyczne starają się zachować kontrolę nad takimi jak przedstawione powyżej skutkami korzystania z internetu. W swoim e-mailu do studentów Harvard Medical School dziekan do spraw edukacji medycznej Jules Dienstag pisze: „Zaleca się zachowanie ostrożności.... w korzystaniu z takich portali internetowych jak Facebook lub MySpace. Ujawniane materiały obrazujące nieprofesjonalne zachowania świadczą źle zarówno o was samych, jak i całej profesji medycznej. Mogą stać się własnością publiczną i narazić was na nieprzyjemne konsekwencje”. W Drexel University College of Medicine ostrzega się studentów, że informacje pozostawiane przez nich na portalach społecznościowych mogą mieć wpływ na rozpatrywanie ich aplikacji podczas ubiegania się od staże podyplomowe: „Pracodawcy coraz częściej korzystają z portali społecznościowych, takich jak Facebook i MySpace, aby dowiedzieć się czegoś o kandydatach”. Choć dotychczas nie uregulowano kwestii prawnych dotyczących powiązań między medycyną a portalami społecznościowymi, zarówno osoby fizyczne, jak i instytucje powinny brać pod uwagę, że obecność lekarzy w sieci sprawia, że zarówno ich postawy, jak i działania stają się powszechnie znane.

Problemy, których eskalacja nastąpiła wraz z dostępem do mediów elektronicznych, są pod wieloma względami podobne do tych, z którymi lekarze i instytucje medyczne musieli radzić sobie od pokoleń. Lekarze są przecież członkami społeczeństwa i mogą być obserwowani w sytuacjach, gdy zachowują się w sposób nielicujący z ich profesją. Podczas studiów medycznych uczy się zachowania profesjonalnego dystansu – choć wielu chciałoby mieć bliski i głębszy kontakt z pacjentami – taką postawę wzmacnia choćby używanie beeperów i pagerów stanowiących swego rodzaju tarczę osłaniającą lekarza przed pacjentami. Tym, co wyróżnia media elektroniczne, jest duża liczba osób, które mogą się zapoznać z daną informacją, oraz to, że obowiązujące zasady zachowania ciągle się zmieniają.

Po zostaniu moją facebookową przyjaciółką i wymianie kilku miłych maili pani Baxter ujawniła przyczyny, dla których pragnęła odświeżyć znajomość. Zmęczona pracą jako instruktorka fitness postanowiła zdawać na studia medyczne i chciała mnie prosić o radę. Odetchnąłem z ulgą, wracając do półprofesjonalnego kontaktu, i podzieliłem się z nią kilkoma myślami i sugestiami. Poradziłem między innymi, aby uważała na to, co ujawnia w internecie.

Do góry