Słowo wstępne

Słowo wstępne

prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski

  

Redaktor Naczelny

Small moczulski prof pn (9) opt

prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski

W dyskusji o protestach lekarzy pojawia się bardzo krzywdzący argument, że studiowali oni za darmo i powinni to teraz odrobić, a nie domagać się zmiany organizacji i finansowania społecznego systemu opieki zdrowotnej. Zawsze, gdy zaczyna się dyskusja o darmowych studiach, dotyczy ona wyłącznie tej grupy zawodowej. Tak jakby inżynierowie, ekonomiści, filozofowie, matematycy czy pedagodzy nie studiowali w Polsce bezpłatnie. Nie wspomnę już o szkole podstawowej i średniej, za którą nikt w naszym kraju nie musiał płacić. Nawet inne zawody medyczne, takie jak farmaceuci, analitycy medyczni, fizjoterapeuci, ratownicy, dietetycy czy pielęgniarki, nie spotykają się z wypominaniem im darmowej nauki.

Od ponad stu lat niemal we wszystkich krajach świata stopniowo wprowadzano system edukacji obywateli za państwowe pieniądze. Jest to pewna forma inwestycji w rozwój każdego państwa. Stworzono w ten sposób szanse na szerokie kształcenie, nie jedynie według klucza finansowego, ale również według zdolności poszczególnych osób. Zgadza się to z chińskim przysłowiem, które mówi, że „jeśli myślisz rok naprzód – sadź ryż, jeśli myślisz dziesięć lat naprzód – sadź drzewa, lecz jeśli myślisz sto lat naprzód – ucz ludzi”.

Zastanawiam się więc, dlaczego ciągle powracają roszczenia wobec lekarzy polegające na wypominaniu nam studiów za darmo. Skąd biorą się nowe pomysły, aby studia medyczne były odpłatne lub przynajmniej obwarowane umowami lojalnościowymi? Skąd bierze się aż tak radykalne podejście, żeby w razie czego „brać lekarzy w kamasze”? Może wynika to z faktu, że w nasz zawód wpisane są pewne powinności, co opisuje deontologia lekarska. I rzeczywiście powinności te stanowią najistotniejszą część naszej profesji, ale jest to zawód wolny, który każdy z nas wykonuje przecież z własnej i nieprzymuszonej woli. Nie wyobrażam sobie, aby można było kogokolwiek zmusić do praktykowania tego bardzo złożonego pod każdym względem zawodu.

Obawiam się, że w najbliższym czasie może nasilić się antagonizowanie społeczeństwa i nastawianie go przeciwko lekarzom. Spodziewam się częstego przytaczania argumentu, że przecież skończyliśmy studia za darmo. Warto zastanowić się zatem, jak takie ataki odpierać. I tu pojawiają się w mojej głowie liczne wątpliwości. Czy na pewno nasze studia były za darmo? Czy nie zapłaciliśmy za nie naszym wysiłkiem podczas 6 lat nauki, 1 roku stażu i co najmniej 5 lat specjalizacji, nie wspominając już o nieprzespanych dyżurach czy „miłych chwilach” spędzonych w prokuraturze? Kto właściwie zapłacił za nasze wykształcenie? Czy nie pasuje tutaj akurat powiedzenie, że „za darmo jest zwykle o wiele droższe niż za pieniądze”?

Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” jest leczenie grypy. Jest to typowy problem okresu zimowego, z którym każdemu z nas przyjdzie się zmierzyć w codziennej praktyce lekarskiej.

Do góry