Słowo wstępne

Słowo wstępne

prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski

Redaktor Naczelny „Medycyny po Dyplomie”

Szanowni Państwo!

Small moczulski prof pn (9) opt

prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski

Na stronie Ministerstwa Zdrowia 10 lutego 2020 r. pojawiła się informacja: „Wprowadzamy nielimitowane wizyty do neurologa, endokrynologa, ortopedy i kardiologa”. Z jednej strony dobrze, że w ten sposób zwiększają się nakłady na opiekę zdrowotną, lecz z drugiej strony sposób rozwiązania tego problemu porównałbym do dolewania wody do dziurawego wiadra. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego wybrano akurat te cztery specjalności, i znalazłem wytłumaczenie, że „właśnie w tych czterech rodzajach poradni w Polsce są największe kolejki”. Zadałem sobie więc kolejne pytanie: dlaczego właśnie w tych czterech specjalnościach są największe kolejki?

Zacznijmy od kardiologa. Najczęstsza choroba, z jaką pacjent jest wysyłany do kardiologa, to nadciśnienie tętnicze. W przypadku nadciśnienia tętniczego chorobowość wynosi około 2/3 u osób w starszym wieku i 1/3 w średnim wieku. Jeżeli każdego z nadciśnieniem tętniczym wyślemy do kardiologa, to nie ma siły, muszą powstać kolejki. Idąc dalej – do endokrynologa: u około połowy dorosłych osób w Polsce znajdziemy w badaniu USG tarczycy jakąś nieprawidłowość. Jeżeli więc skierujemy do endokrynologa połowę dorosłej populacji naszego kraju, to zniknięcie kolejek będzie cudem. Do neurologa można posłać każdego z bólem kręgosłupa. Słyszałem kiedyś takie powiedzenie, że w życiu są pewne tylko trzy rzeczy: że umrzemy, będziemy płacić podatki i będzie nas boleć kręgosłup. Każdego dorosłego możemy więc wcześniej czy później skierować do neurologa. Oprócz kręgosłupa każdego z nas już dopadła (a jeśli nie, to na pewno dopadnie) choroba zwyrodnieniowa stawów. Czy więc każdy z bólami stawów powinien zostać skierowany do ortopedy?

Jeżeli naprawdę myślimy o rozwiązaniu problemu kolejek, to należy zatrzymać jak największą liczbę pacjentów z częstymi chorobami w POZ. Trzeba zachęcić lekarzy POZ, przede wszystkim ekonomicznie, do samodzielnego podjęcia się pomocy pacjentom z częstymi chorobami. Do AOS powinni być kierowani tylko pacjenci z trudnymi przypadkami, wymagającymi specjalistycznej diagnostyki lub leczenia.

Dodatkowo w ostatnim czasie zauważyłem pewien niebezpieczny trend, który będzie nasilał problem zbyt szybkiego wysyłania pacjentów do AOS. Coraz większa liczba absolwentów kierunku lekarskiego rezygnuje z możliwości zdobycia specjalizacji w ramach rezydentury i rozpoczyna pracę w POZ. Na przykład prawie połowa miejsc na rezydenturę z chorób wewnętrznych pozostaje pusta. Może to wynikać z pewnej pokusy zarobienia większej ilości pieniędzy w POZ niż podczas rezydentury. Największe niebezpieczeństwo tego trendu polega jednak na tym, że lekarz bez specjalizacji będzie miał mniejsze doświadczenie w leczeniu częstych chorób i dużo szybciej skieruje pacjenta do AOS niż lekarz ze specjalizacją.

Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” są nawracające niepowikłane zakażenia układu moczowego u kobiet. Warto zapoznać się z tym zagadnieniem, aby jak najlepiej pomagać kobietom z tą dość częstą dolegliwością.

Do góry