Felieton

Co gryzie profesora Wciórkę?

prof. dr hab. n. med. Jacek Wciórka

przewodniczący Rady Naukowej

I Klinika Psychiatryczna, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie

Small dsc 3448 kopia opt

prof. dr hab. n. med. Jacek Wciórka

W 1954 roku Klaus Conrad zaproponował ujęcie kryzysu paranoidalnego w postaci sekwencji rozwijającej się od stadium drżenia (Trema), poprzez objawianie się (Apophänie) i zwrot (Anastrophe), do ostatecznego załamania (Apokalyptik), a potem wygasania kryzysu z następstwami w postaci utrwalonych zmian funkcjonowania (Konsolidierung) lub resztek objawów (Residualzustand).

Według niego, w fazie drżenia narasta budząca trwogę zmiana sygnałów i znaczeń płynących z głębi siebie i z otaczającego świata, które nadają mu coraz silniej cechy niejednoznaczności, nieprzejrzystości i niepewności. To, co wydawało się dotąd przyjazne, staje się złowrogie. To, co było oczywiste, budzi wątpliwość, a to, co było łatwo rozpoznawalne, uległe i przewidywalne, wymyka się kontroli i zaczyna osaczać. Narastanie drżenia objawia się coraz silniej zupełnie nowymi znaczeniami konstytuującymi sposób doświadczania siebie i otoczenia, czasem aż do momentu zwrotu, poza którym to już nie ja poruszam się w rzeczywistości, ale nowa rzeczywistość porusza mną, zniewala i obezwładnia. Chaos następujący w stadium załamania sprawia, że ta do gruntu odmieniona postać siebie i świata utrudnia lub uniemożliwia życie na dotychczasowych warunkach. Nowe warunki kształtują się w okresie wygasania kryzysu w postaci jakiejś formy konsolidacji lub stanów rezydualnych.

Przywołuję to już niemal zapomniane ujęcie w kontekście epidemii COVID-19 doświadczanej właśnie przez nasz „nowy wspaniały świat”. Patrząc na różne regiony świata, można próbować dostrzegać w nich różne stadia wspomnianej sekwencji tego pandemicznego już kryzysu zdrowotnego. Od zaskoczenia, niedowierzania i narastającej trwogi, poprzez świadomość ujawniającej się nowej rzeczywistości i przymuszenia do zmiany nawyków, do – miejmy nadzieję – nie całkiem apokaliptycznego załamania dostępnych zasobów radzenia sobie oraz (to jeszcze przed nami) prób konsolidacji i przezwyciężania powstałych strat.

Ale nie chodzi tu o sugerowanie prostych analogii. Raczej o to, by w doświadczeniach osób szukających pomocy z powodu kryzysu psychotycznego spróbować dostrzec pewien wariant uniwersalnej sekwencji narastania i wygasania poważnych kryzysów, dramatycznie naruszających naturalną zrozumiałość (czytelność, jednoznaczność, przewidywalność) zdarzeń. Kryzysów mających różnych sprawców, różne ofiary i różnych ratowników. Być może łatwiej wtedy byłoby dostrzec w kryzysie psychotycznym, tak jak w innych, czytelny kontekst doświadczeń życia, a nie tylko nieczytelny paroksyzm choroby. Zobaczyć w kryzysie nie tylko motywy uzasadniające postawę dystansu i rezygnacji (jak wobec skazy, ułomności czy wykroczenia), ale raczej zachętę do zbliżenia się i rozumienia (jak wobec zobowiązania, wyzwania czy tajemnicy). Łatwiej wtedy zaszczepić lub obudzić nadzieję.

Nadzieja jest nieodłącznym składnikiem ludzkiego życia, pomocnym w oswajaniu jego trudu, a także oswajającym z perspektywą nieuchronności śmierci. Niesie zapowiedź spełnienia ważnych celów, sięgnięcia po cenione wartości. Obok celów i wartości nadprzyrodzonych czy zbiorowych są to też cele i wartości osobiste orientujące nas w perspektywie całego życia i jego etapów. Może dlatego intuicyjne znaczenie nadziei nie jest wprawdzie nikomu obce, ale towarzyszy nam w sposób niemal niezauważalny i prawie bezrefleksyjny. Czas gorączkowej refleksji nad jej znaczeniem nastaje w sytuacjach trudnych, gdy okoliczności odsłaniają realne ryzyko dotarcia do kresu albo utraty cenionych wartości. Dlatego nadzieja okazuje się pożądaną towarzyszką osób w kryzysach, zwłaszcza gdy kryzys stwarza poważne ryzyko strat lub obciążeń.

Fenomenolodzy twierdzą, że nadzieja przywraca wtedy poczucie czasu, przestrzeni i wartości; otwiera przyszłość, uwalnia z pułapki, nadaje sens. Psycholodzy widzą w niej strukturę poznawczą ukierunkowaną w przyszłość, motywującą wolę i racjonalny plan działania, co ją odróżnia od hurraoptymizmu, marzeń, życzeń czy pożądań. Nadzieja może być niestrudzonym sojusznikiem profesji pomocowych (pielęgniarek, terapeutów, lekarzy). Pod warunkiem że docenią jej rolę w przezwyciężaniu wielorakich stanów zwątpienia, stagnacji czy rezygnacji i zechcą ją ożywić w sobie i w pacjentach.

Do góry