NFZ zdaje sobie sprawę, że stomatolodzy muszą przyjąć narzucone warunki i podpisać kontrakty. Ale brak porozumienia przed rozpoczęciem postępowań konkursowych oraz dowolna interpretacja przepisów przez dyrektorów oddziałów NFZ spowodowały niespotykany dotąd chaos.

Nasz zespół ds. współpracy z NFZ zbiera opinie, które będziemy chcieli przedstawić podczas spotkania z jego prezesem Andrzejem Jacyną. Postępowanie konkursowe powinno się zakończyć pod koniec czerwca, ale już widać, że termin nie zostanie dotrzymany.

To nie pierwsze potknięcie obecnej władzy. Przypomnę ustawę o sieci szpitali – jej wejście w życie się opóźniło. Szumnie zapowiadana likwidacja NFZ skończyła się podobnie – projektu zapisów wciąż brak.

Proces kontraktowania świadczeń w stomatologii jest trochę takim polem doświadczalnym przed kontraktami w pozostałych dziedzinach. Widać z tego, że sprawy idą w złym kierunku.


MTS: Na czym pana zdaniem polega błąd?


L.D.:
Niektóre oddziały NFZ obniżyły oczekiwaną stawkę za punkt stomatologiczny, co oznacza, że za te same pieniądze trzeba udzielić więcej świadczeń. Z kolei w stomatologii dziecięcej czy periodontologii wprowadzono przeliczniki, które spowodują utrudnienia w dostępie do tych świadczeń.

Dlatego zwróciłem się do prezesa NFZ – który zapowiadał zwiększenie finansowania świadczeń – z zapytaniem, na czym polega wzrost w dziedzinie stomatologii. Minęły trzy tygodnie, odpowiedzi brak.


MTS: Młodzi stomatolodzy grożą protestami, jeśli MZ nie zwiększy liczby miejsc rezydenckich. Czy otrzymają poparcie władz samorządu lekarskiego?


L.D.:
Minister Radziwiłł oświadczył kilka dni temu, że choć będą dodatkowe miejsca rezydenckie, to na pewno nie dla wszystkich absolwentów kierunku lekarsko-dentystycznego, o co zabiegają młodzi lekarze. Tłumaczył, że możliwość specjalizacji powinni mieć przede wszystkim absolwenci kierunków lekarskich. Natomiast po kierunku dentystycznym niekoniecznie. To wskazuje jednoznacznie, że odpowiada mu obecny stan – spośród absolwentów kierunku lekarskiego specjalizuje się 70 proc. lekarzy, a spośród lekarzy dentystów – tylko 20 proc. Uważam, że to nie jest dobry kierunek. Mamy konstytucyjne prawo do równego traktowania. Każdy, kto ukończył studia medyczne, powinien mieć taki sam dostęp do specjalizacji.


MTS: Perspektywa protestów staje się coraz bardziej realna?


L.D.:
Tak, tym bardziej że zapowiadane przez rząd od lipca podwyżki wynagrodzeń minimalnych stoją pod znakiem zapytania. Młodzi lekarze zresztą nie byli nimi usatysfakcjonowani i przygotowali własny projekt zakładający m.in. dwie średnie krajowe dla lekarza w trakcie specjalizacji, trzy średnie dla specjalisty.

Wiele będzie zależeć od tego, co się stanie z tymi projektami. Mimo wcześniejszych obietnic ministra zdrowia wicepremier Mateusz Morawiecki mówi jasno: „Nie ma pieniędzy na podwyżki w ochronie zdrowia”.

Jeśli zgody na podwyżki nie ma, to bardzo trudno będzie powstrzymać środowisko przed protestami. Niezadowolenie narasta i sięga szczytu. Do protestów gotowi są m.in. lekarze zrzeszeni w OZZL, rezydenci, pielęgniarki, technicy i ratownicy. Nie chcę być złym prorokiem, ale ani ustawa o sieci szpitali, ani nieznaczny wzrost budżetu na świadczenia z NFZ nie wyciszą nastrojów środowiska.

Do góry