Staje się stroną postępowania przed sądem lekarskim, podobnie jak lekarz i pokrzywdzony. Od tego momentu stoją z lekarzem po różnych stronach barykady. Zadaniem rzecznika jest przedłożenie wszystkich dowodów, które spowodowały wniosek o ukaranie, i ich obrona przed sądem lekarskim.

I tutaj znowu pewna wskazówka dla kolegów lekarzy: nieważne, że złożyli wyjaśnienia na wcześniejszym etapie. Wszystko, co przemawia na ich korzyść, muszą powtórzyć przed sądem. Rzecznik będzie powtarzał to, co jest dla lekarza niekorzystne i nie należy się za to na niego obrażać.


MTS: Lekarze się obrażają?


G.W.:
Tak, bo postrzegają rzecznika jako swojego kolegę, który będzie ich bronił. Ale samorząd zawodowy lekarzy ma obowiązek sprawować pieczę nad należytym wykonywaniem zawodu. Po to został stworzony i po to jest w ogóle odpowiedzialność dyscyplinarna.

Dziwię się natomiast zachowaniu lekarzy, którzy samotnie stawiają się przed oblicze sądu i w sytuacji, kiedy pokrzywdzony pacjent kłamie, siedzą i milczą. Myślę, że dzieje się tak dlatego, że jako lekarze jesteśmy wychowani w takim duchu, że pacjent ma zawsze rację.

Zaznaczam, że można przywołać w charakterze obrońcy innego lekarza, do którego ma się zaufanie, a kiedy sprawa ma charakter poważny, kiedy chodzi już nie tylko o obronę swoich kompetencji, lecz także godności, warto rozważyć profesjonalną pomoc prawną.

Próba wypierania, pójście w zaparte, że nic złego nie zrobiłem, jest mało skuteczną taktyką.


MTS: Gdzie można się odwołać od wyroku Okręgowego Sądu Lekarskiego?


G.W.:
Stronom przysługuje odwołanie do Naczelnego Sądu Lekarskiego w terminie 14 dni. Bardzo często dopiero na jego sali lekarz pojawia się z prawnikiem. Za późno. NSL najczęściej rozważa już tylko formalne zagadnienia.

Prawnik jest potrzebny podczas postępowania dowodowego, które jest przeprowadzane na pierwszym etapie, we własnym Okręgowym Sądzie Lekarskim.


MTS: W razie uznania lekarza za winnego i ukarania przez Naczelny Sąd Lekarski prawomocnym orzeczeniem może on jeszcze wnieść kasację do Sądu Najwyższego. Warto skorzystać z tej ostatniej deski ratunku?


G.W.:
Trzeba się nad tym dobrze zastanowić. Skargę kasacyjną musi przygotować prawnik, konieczna jest także opłata, co w sumie wiąże się ze sporym wydatkiem. Pytanie, czy jest on uzasadniony, skoro 80 proc. wniosków o kasację jest uznawanych za bezzasadne.


MTS: Na jakie błędy najczęściej skarżą się pacjenci i jak ich unikać?


G.W.:
Skargi najczęściej dotyczą efektów leczenia. Zwykle pacjentowi na początku wiele obiecano: „Zajmę się panem, będzie świetnie”, zamiast: „Będę dążył do efektu, ale nie gwarantuję jego osiągnięcia”. To częsty błąd młodych, niedoświadczonych lekarzy. Profesjonaliści obiecują tylko wtedy, kiedy są pewni wyniku.

Najwięcej skarg wpływa do mnie i rzeczników okręgowych z dziedziny implantologii, bo są to bardzo drogie usługi. Kiedy pacjent wyda pieniądze i nie uzyska pożądanego efektu, oczywiście ma o to pretensje i wtedy zaczyna się doszukiwać uchybień.

Bardzo często przedmiotem skargi jest utracony ząb, np. w wyniku nieprawidłowego leczenia kanałowego.

Na domiar złego w większości tych przypadków nie sporządzono planu leczenia albo wykonano go błędnie. Nie przedstawiono pacjentowi do akceptacji lub nie zrobiono tego na piśmie.

Prowadzenie dokumentacji medycznej jest obowiązkiem lekarza. Jeżeli więc dokumentacji nie ma, to już samo w sobie stanowi delikt dyscyplinarny. Prawidłowo prowadzona dokumentacja jest bardzo ważna – pozwala mi na proste rozstrzygnięcia: czy plan postępowania był właściwy, czy pacjent go podpisał.

Jeśli odpowiedź na oba pytania brzmi „tak”, to nawet gdy efekt jest nie do końca zadowalający i wymaga poprawki, sytuacja lekarza jest o wiele korzystniejsza.

W sprawach lekarzy stomatologów spotykam się także ze skargami na nieudostępnianie pacjentowi dokumentacji medycznej. Często po prostu nie ma jej w ogóle lub jest niekompletna. Kiedy niezadowolony z leczenia pacjent chce zmienić lekarza i spotyka się z odmową wydania dokumentacji, jego emocje sięgają zenitu i składa skargę. Szczególnie kiedy jego nowy dentysta skrytykuje poprzednika.

Do góry