G.W.:
Jeśli lekarz jest przekonany o swojej winie, zachęcam go do postępowania polubownego. Jeżeli stwierdza, że rzeczywiście coś w leczeniu nie wyszło, powinien powiedzieć „przepraszam”. Przyznanie się w pewien sposób do popełnionego błędu w olbrzymiej liczbie przypadków kończy sprawę.

Bardzo dużo skarg składanych na lekarzy i na lekarzy dentystów kończy się stwierdzeniem pacjenta: „nawet mnie nie przeprosił”. Śmiem podejrzewać, że gdyby lekarze od razu przepraszali, wielu skarg by nie było. Więc aby oszczędzić sobie bardzo dużo czasu, warto spróbować ugody z pacjentem. Zastrzegam tylko, że zawarcie ugody z pacjentem nie wstrzymuje postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej. Innymi słowy, mimo że dogadaliśmy się co do pieniędzy, pacjent w dalszym ciągu może złożyć skargę.


MTS: Dlaczego więc pan do tego zachęca?


G.W.:
Bo będzie miało to wpływ na cały późniejszy przebieg postępowania. Wprawdzie raz oszlifowanego zęba nie da się odtworzyć, ale to, że lekarz wyciągnął rękę do pacjenta i współuczestniczył w minimalizowaniu skutków szkody, próbował jej zadośćuczynić, jest bardzo ważnym czynnikiem.

To oczywiście nie eliminuje winy. Pacjent, jak już powiedziałem, może skarżyć przewinienie zawodowe w ciągu trzech lat od jego popełnienia.

Do góry