Zamówienia złożone w dniach 29.04 - 06.05 zostaną wysłane po 06.05. Aby zrekompensować te niedogodności, zamówienia złożone w tym terminie są objęte Majówkową Darmową Dostawą.
Słowo wstępne
Wstęp
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski, Redaktor Naczelny
Szanowni Państwo,
podczas pracy zawodowej spoczywa na nas obowiązek ciągłego samokształcenia się. Część z nas jest już po etapie „wymuszonego” kształcenia się związanego ze zdobywaniem specjalizacji. Część kolegów właśnie przygotowuje się do egzaminu specjalizacyjnego. Od pewnego czasu obowiązuje ustawa o nowym, modułowym sposobie zdobywania specjalizacji, lecz nadal nie ustalono szczegółów tej metody. Może poznamy je w najbliższym czasie. W chorobach wewnętrznych będzie obowiązywał moduł podstawowy trwający 3 lata, a następnie moduł zawężony, np. kardiologia czy nefrologia, trwający 2-3 lata. Nie planuje się egzaminu po module podstawowym, ponieważ przypominałoby to powrót do pierwszego stopnia specjalizacji z chorób wewnętrznych. Egzamin będzie się więc zdawać po drugim module. Osoba robiąca specjalizację z chorób wewnętrznych i kardiologii będzie zatem zdawać inny egzamin niż lekarz zdobywający specjalizację z chorób wewnętrznych i nefrologii. Czas pokaże, jak będzie to funkcjonowało w praktyce. Ciągle zastanawia mnie zdobywanie specjalizacji z chorób wewnętrznych. Do egzaminu przystępują osoby pracujące w różnych miejscach. Jedni pracują na oddziałach chorób wewnętrznych, a drudzy na oddziałach o węższych profilach. Praktyczne przygotowanie poszczególnych osób nie jest więc takie samo, mimo że teoretycznie powinny one opanować taki sam zakres materiału. W komisjach z reguły zasiadają profesorowie pracujący w klinikach o zawężonym profilu, którzy zadają pytania właśnie z zakresu swojej dziedziny. Uważam, że bardziej fair byłoby, gdyby jednak unikali oni egzaminowania ze swojej specjalizacji. Zajmowanie się jedną wąską dziedziną interny może spowodować utratę dystansu do wiedzy z tego zakresu oraz perspektywicznego spojrzenia na całą internę.
Biorąc pod uwagę szeroki zakres wiedzy medycznej dotyczącej chorób wewnętrznych, uważam, że podczas egzaminu specjalizacyjnego egzaminator powinien zadawać pytania z innej dziedziny niż ta, którą zajmuje się na co dzień. Egzamin specjalizacyjny stałby się przez to bardziej egzaminem z chorób wewnętrznych.
Inne problemy dotyczą egzaminu testowego. Aby go zdać, należy nauczyć się najdrobniejszych szczegółów z obowiązującego podręcznika. Osoba układająca pytania zwykle otwiera taki podręcznik i wymyśla pytanie testowe, patrząc na jego strony. Szczegóły zawarte w pytaniu pamięta ona tak długo, jak patrzy na stronę podręcznika, i zwykle zapomina o nich po zamknięciu książki, bo ile detali może zapamiętać ludzki umysł? Od zdającego egzamin wymaga się jednak, żeby wszystkie te szczegóły dokładnie pamiętał, przynajmniej w dniu egzaminu. Oczywiście po kilku tygodniach większość z nich zostanie zapomniana. Obowiązujący podręcznik staje się więc swego rodzaju kodem między układającymi pytania egzaminacyjne a zdającymi egzamin specjalizacyjny. Mam tutaj poważne wątpliwości, czy wiedza i umiejętności potrzebne w codziennej praktyce lekarskiej powinny się opierać właśnie na takim kodzie.
Warto się zastanowić, czy nie skorzystać z nowszych, wykorzystywanych już od dłuższego czasu w innych krajach osiągnięć w metodyce szkolenia i oceny lekarzy podczas zdobywania specjalizacji z chorób wewnętrznych.
Wspierając Państwa proces ciągłego samokształcenia się, zapraszam do zapoznania się z ciekawymi artykułami w bieżącym numerze „Medycyny po Dyplomie”.