Zamówienia złożone w dniach 29.04 - 06.05 zostaną wysłane po 06.05. Aby zrekompensować te niedogodności, zamówienia złożone w tym terminie są objęte Majówkową Darmową Dostawą.
Felieton
Dlaczego nie obserwujemy poprawy wyników leczenia?
Prof. dr hab. med. Andrzej Kawecki
„Onkologia po Dyplomie”, jak to Państwo zauważyliście, zmieniła swoją formułę. Przedruki artykułów poglądowych z renomowanych czasopism anglojęzycznych zostały zastąpione pracami Autorów krajowych. Są to zarówno typowe doniesienia przeglądowe, stanowiące aktualizację wiedzy na dane tematy, jak i wywiady z ekspertami dotyczące problematyki onkologicznej, a także prezentacje nowatorskich technologii medycznych. Intencją Wydawcy było dostosowanie „Onkologii po Dyplomie” do pozostałych czasopism tej grupy, związanych z innymi dziedzinami medycyny, które spotykają się z przychylnym odbiorem w danych środowiskach.
Mam nadzieję, że opinie środowiska onkologicznego odnośnie do nowej formuły czasopisma będą podobnie pozytywne. Może także ono służyć wymianie poglądów.
Jak Państwu wiadomo, trwają intensywne debaty i działania mające na celu opracowanie długofalowej strategii zwalczania chorób nowotworowych, które bez wątpienia są medycznym problemem nr 1 w początkach XXI wieku. Jest oczywiste, że debatom towarzyszą kontrowersje, emocje i ścieranie się różnych poglądów. Natomiast cel jest wspólny – wieloaspektowa poprawa systemu opieki onkologicznej, nie tylko w fazie diagnostyki i leczenia, ale również w zakresie profilaktyki pierwotnej i wtórnej. Osiągnięcie środowiskowego konsensu wydaje się sprawą fundamentalną.
Jakie są pozytywy i główne problemy opieki onkologicznej w Polsce? Niewątpliwy plus stanowi wykwalifikowana, dobrze wykształcona kadra lekarzy onkologów. To nie samochwalstwo wynikające z faktu, że jestem jednym z przedstawicieli tego środowiska. Wielu polskich lekarzy cieszy się zasłużoną renomą nie tylko w kraju, ale też za granicą, czego wyrazem jest choćby skala współpracy w wieloośrodkowych badaniach klinicznych. Leczenie chorych w ośrodkach onkologicznych prowadzone jest w zdecydowanej większości przypadków zgodnie ze współcześnie obowiązującymi standardami. Są to fakty pozostające w sprzeczności z niektórymi doniesieniami prasowymi. Ogólnie, medycyna ma złą prasę, zaś dla części dziennikarzy sukcesy, może poza tymi najbardziej spektakularnymi, nie stanowią atrakcyjnego tematu. W ciągu ostatnich dekad nastąpiła także wyraźna poprawa w zakresie dostępności do aparatury zarówno diagnostycznej, jak i terapeutycznej. Dlaczego więc nie obserwujemy satysfakcjonującej poprawy wyników leczenia?
Odpowiedź na to zasadnicze pytanie jest oczywiście złożona. Jedną z głównych przyczyn stanowi nadal późna wykrywalność wielu nowotworów. A to sprawa zasadniczej wagi. Leczenie we wczesnych stopniach zaawansowania choroby nowotworowej w wielu przypadkach, choć nie we wszystkich, jest skuteczne, efektywne kosztowo, a dodatkowo zapewnia zadowalający efekt estetyczno-czynnościowy, co przekłada się na dobrą jakość życia i łatwiejszą adaptację psychosocjalną wyleczonego chorego. Przyczyn późnego rozpoznawania nowotworów jest wiele. Pierwszą stanowi nadal, niestety, niska świadomość społeczna, połączona z lękiem przed chorobą. Przykładem tego są prowadzone w Polsce badania przesiewowe w kierunku wczesnego rozpoznania raka piersi i raka szyjki macicy. Są to programy metodologicznie prawidłowe, ale niezmienny problem stanowi niska zgłaszalność kobiet. Korzystne skutki realizowania tych programów widać, ale nadal trudno nazwać je w pełni satysfakcjonującymi. Druga przyczyna to niedostateczna czujność lekarzy pierwszego kontaktu, co dotyczy nie tylko lekarzy rodzinnych, ale również przykładowo stomatologów. W dużej mierze jest to efekt niedoskonałości kształcenia przeddyplomowego. Trudno w to uwierzyć, ale są uczelnie, gdzie dedykowane onkologii zajęcia na wydziałach lekarskich trwają jeden tydzień. Dodatkowo, nie wszystkie uczelnie dysponują pełnoprofilowym zapleczem do kształcenia w zakresie onkologii. Modyfikacje nauczania przeddyplomowego w zakresie onkologii są konieczne. Również, pomimo wielu prób, nie udało się upowszechnić w zadowalającym stopniu systemu ciągłego, podyplomowego dokształcania lekarzy innych specjalności, w tym przede wszystkim medycyny rodzinnej. Konsekwencje takiego stanu rzeczy widzimy w codziennej praktyce. W przypadku wielu nowotworów nadal dominują chorzy z wyjściowo zaawansowaną chorobą, wymagający złożonego, kosztownego leczenia, którego efekty często nie są zadowalające.
Kolejny problem stanowi nieakceptowane wydłużenie fazy diagnostyki, czyli czasu od chwili rozpoznania do ustalenia stopnia zaawansowania, równoznacznego z możliwością rozpoczęcia leczenia. Jest to skutek rozproszenia bazy aparaturowej, ale również braku wyjściowego zaplanowania procesu diagnostycznego. Efektem jest długie oczekiwanie na poszczególne badania i często niepotrzebne duplikowanie badań przy jednoznacznym wyniku pierwszego z nich. Aż się prosi o zorganizowanie ośrodków szybkiej diagnostyki onkologicznej, w których cały proces byłby skoordynowany, krótki i efektywny kosztowo. Należy mieć nadzieje, że ostatnio przedstawione deklaracje Ministra Zdrowia, zgodne z postulatami środowiska onkologicznego, zostaną w szybkim tempie zrealizowane.
Kolejny problem stanowi zapewnienie koordynacji zwykle złożonego procesu leczenia. Interdyscyplinarne podejmowanie decyzji terapeutycznych musi stanowić standard postępowania. Leczenie w przypadku większości nowotworów złośliwych angażuje lekarzy różnych specjalności. Niezbędne minimum składu zespołu decyzyjnego obejmuje chirurga, lekarza radioterapeutę i onkologa klinicznego. Całkowitą koordynację procesu leczenia najłatwiej osiągnąć w pełnoprofilowych ośrodkach onkologicznych, dysponujących zapleczem w zakresie trzech podstawowych specjalności, czyli właśnie chirurgii, radioterapii i onkologii klinicznej. Wyniki leczenia w takich ośrodkach są najlepsze, co nie podlega dyskusji. Warto jednak zwrócić uwagę, że znacząca część procedur zabiegowych jest i będzie wykonywana poza ośrodkami onkologicznymi. Dotyczy to choćby specyficznych dziedzin zabiegowych, takich jak przykładowo neurochirurgia, chirurgia głowy i szyi, torakochirurgia czy ortopedia. Skupienie wymienionych specjalności we wszystkich regionalnych ośrodkach onkologicznych jest nierealne. Do tego dochodzi na przykład chirurgia nowotworów układu pokarmowego, która w istotnej części jest i będzie wykonywana na oddziałach i w klinikach o profilu ogólnochirurgicznym. W tej sytuacji szczególnego znaczenia nabiera dążenie do ścisłej współpracy szpitali o innych profilach z ośrodkami onkologicznymi, a także standaryzowanie procedur poprzez nadanie należnej rangi zaleceniom diagnostyczno-terapeutycznym, które są aktualizowane co dwa lata przez ekspertów pod patronatem Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej.
Przedstawiłem tylko hasłowo niektóre z problemów polskiej onkologii, zaś każdy z nich zasługuje na osobny artykuł. Konieczność wprowadzenia systemowych zmian w opiece onkologicznej nie budzi wątpliwości. Należy mieć głęboką nadzieję, że zostaną one skutecznie przeprowadzone z korzyścią dla chorych i spowodują poprawę warunków codziennej pracy lekarzy.