Kraj

Koniec dyskryminacji?

Jerzy Dziekoński

Jest szansa, że doświadczeni jedynkowicze z I stopniem specjalizacji zyskają uprawnienia, jakie posiadają lekarze specjaliści z II stopniem lub wykształceni w nowym systemie

Dobiegły końca konsultacje społeczne projektów dwóch rozporządzeń koszykowych, które wnoszą taką możliwość. Czy to oznacza koniec dyskryminacji lekarzy z I stopniem specjalizacji?

– Szansą na stabilizację zawodową jedynkowiczów są projekty ministerialnych rozporządzeń, zmieniających poprzednie rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego – informuje Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.

Projekt bez konsultacji

Przez ostatni miesiąc nowe zapisy przeszły konsultacje publiczne. Co znamienne, najbardziej zainteresowani, czyli działacze Stowarzyszenia Lekarzy Polskich (powołali je lekarze z I stopniem specjalizacji), nie otrzymali tych projektów rozporządzeń do konsultacji. Musieli sami do nich dotrzeć. W momencie oddawania MT do druku nie byli w stanie jednoznacznie określić, czy nowe regulacje prawne gwarantują im prawa, o które walczą w Ministerstwie Zdrowia.

Kłopoty lekarzy z I stopniem specjalizacji trwają od kilku lat. Kierownictwo NFZ, różnicując wycenę usług jedynkowiczów i lekarzy specjalistów, w efekcie odsunęło tych pierwszych od wykonywania zawodu. Ministerialnym rozporządzeniem łagodniej potraktowano internistów czy pediatrów, którym umożliwiono pracę w placówkach POZ. Kariery tysięcy okulistów, ginekologów, laryngologów i lekarzy wielu innych specjalności stanęły pod znakiem zapytania.

– Czy rzeczywiście państwo, w którym w wielu regionach na wizytę dziecka u laryngologa czeka się dwa miesiące, gdzie zapisy do kardiologa dziecięcego kończą się w połowie roku, a do endokrynologa w kwietniu, może pozwolić sobie na to, żeby odsunąć od pracy czterdziestotysięczną armię doświadczonych lekarzy? – docieka Barbara Grala-Stępnik, lekarz z I stopniem specjalizacji, pediatra, przedstawicielka Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.

W ten sam ton uderza OZZL, zarzucając rządowi sprzeczne działania – z jednej strony walkę z kolejkami do specjalistów, z drugiej – rozporządzenia NFZ, które „wypunktowały” poza system doświadczonych lekarzy z I stopniem specjalizacji. Przewodniczący związków wystosował nawet w połowie wakacji list do prezesa funduszu z apelem o zmiany w punktacji kontraktowanych placówek.

Kwalifikacje po raz drugi

Ale to nie koniec absurdów. Barbara Grala-Stępnik przekonuje, że działania NFZ rodzą kolejne patologie.

– Po pierwsze odbiera się uprawnienia do pracy lekarzom, którzy już raz je zdobyli. Po drugie, NFZ ustawia swoje rozporządzenia ponad rozporządzenia ministerialne, np. pediatra z jedynką i pięcioletnim doświadczeniem może według MZ pracować w AOS, a według NFZ już nie. Kto zatem stanowi prawo? Jaką mamy gwarancję, że nowe rozporządzenia będą respektowane przez NFZ? – stawia kolejne pytania przedstawicielka SLP.

Krzysztof Bąk przyznaje jednak, że NFZ, wartościując zatrudnianie lekarzy z I i II stopniem specjalizacji, działa zgodnie z literą prawa i realizuje przepis określony w art. 148 Ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, który mówi o tym, że porównanie ofert w toku postępowania w sprawie zawarcia umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej obejmuje także kwalifikacje personelu. Na wspomniany artykuł powołuje się również kierownictwo NFZ.

– Kto ma większe kwalifikacje? Ja po 30 latach pracy jako pediatra i 15 latach pracy na oddziale noworodków, czy lekarz po trzyletniej specjalizacji, według nowego systemu uznawany za pełnoprawnego lekarza specjalistę? – dodaje Barbara Grala-Stępnik.

Jak nas poinformowano, NFZ nie wyklucza możliwości weryfikacji zarządzenia prezesa funduszu dotyczącego wyceny punktowej przy zawieraniu umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej.■

Do góry