Mogliśmy popaść w desperację, lecz zamiast tego zaczęliśmy studiować

Dr hab. n. hum. Ryszard W. Gryglewski, prof. UJ

Działo się to późną wiosną 1941 roku. Jerzy Szapiro, student medycyny Uniwersytetu Warszawskiego, asystował podczas zabiegu, stojąc „na hakach” w sali operacyjnej I Oddziału Chirurgicznego Szpitala na Czystem. Kiedy zabieg zmierzał ku szczęśliwemu końcowi, na salę wszedł Jerzyk Herszenkrug, student IV roku stomatologii. Tak rzecz całą wspominał Szapiro: „Pokazał, posługując się mową ciała, że ma coś ważnego do mnie, i położył palec na ustach, że to niby tajemnica. Okazało się, że to nie tyle tajemnica, ile raczej wieść gminna, ale nie wiadomo, czy prawdziwa, bo była aż nadto dobra (w owym czasie za prawdziwe uchodziły tylko wiadomości niepomyślne). Otóż nowina głosiła, że freblówka Zweibauma, jak nazywali tajne studia medyczne dla I i II roku medycyny zazdrośni studenci starszych lat, stanie się wkrótce tylko częścią fakultetu, bo oto rozpoczną się tajne studia dla studentów III, IV i V roku medycyny, a więc „lat klinicznych”, w pełnym porozumieniu i pod kuratelą Rady Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

Wykłady na granicy getta

Wspomniana postać Juliusza Zweibauma, docenta Zakładu Histologii, Biologii i Embriologii, nieodmiennie wiąże się z historią tajnego nauczania. To właśnie z jego inicjatywy 11 maja 1941 roku rozpoczęła działalność szkoła, wzorowana na istniejącej od marca 1941 roku po aryjskiej stronie Szkole Zaorskiego. Niemcy, którzy już pod koniec 1940 roku wyrazili zgodę na prowadzenie kursu przysposobienia sanitarnego, kierowali się rzecz jasna nie troską o stan zdrowia ludności żydowskiej, lecz obawą przed wybuchem epidemii zagrażającej życiu funkcjonariuszy władz okupacyjnych. I podobnie jak to było w przypadku Szkoły Zaorskiego, kursy stały się jedynie przykrywką dla odtworzenia przerwanych studiów medycznych. Zweibaum był bowiem zdeterminowany, by w warszawskim getcie dać pełny, oparty na przedwojennym programie schemat studiów, w czym ostatecznie zyskał poparcie działających w ścisłej konspiracji żydowskich członków Rady Wydziału UW.

Komentarz

Mimo że od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 70 lat, pozostaje ona żywa w naszej pamięci. Jej cząstką jest historia odwagi i determinacji ludzi, którzy wbrew śmierci i zagładzie postanowili się poświęcić sztuce Hipokratesa. Są to dzieje lekarzy i studentów żydowskich zamkniętych w warszawskim getcie, gotowych nauczać i uczyć się, niejako na przekór otaczającej ich rzeczywistości. To także świadectwo postawy wielu polskich lekarzy, którzy ryzykując życiem, byli gotowi nieść pomoc żydowskim kolegom. Nie sposób wymienić wszystkich nazwisk, nakreślić choćby słowem tę wielość sylwetek, oddać należny im szacunek, lecz poprzez przywołanie w niniejszym tekście tych ledwie parunastu podejmuję próbę przypomnienia losów całej zbiorowości.

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Wykłady na granicy getta

Wspomniana postać Juliusza Zweibauma, docenta Zakładu Histologii, Biologii i Embriologii, nieodmiennie wiąże się z historią tajnego nauczania. To właśnie z jego [...]

Namiastka pracowni

W gronie profesorskim i asystenckim do lata 1942 roku znalazło się wielu lekarzy, z których ocalało bardzo niewielu. Dużą estymą cieszyły [...]

Zaliczenie z własnej choroby

Program nauczania podzielono na dwa kursy: niższy i wyższy, pod którymi ukrywał się w miarę możliwości pełny wymiar studiów medycznych. Jest [...]

Do góry