Szpitalom się nie chce, będzie przymus?

Tylko 45 ze 150 szpitali wdrożyło koordynowaną opiekę po zawale serca, tzw. KOS.

Kompleksowa opieka po zawale mięśnia sercowego, tzw. KOS-zawał, miała być odpowiedzią na problem braku należytej prewencji wtórnej u pacjentów po zawale serca. Weszła w życie wraz z siecią szpitali.

W jej ramach przewidziano 12-miesięczną koordynowaną opiekę nad pacjentem, który przeszedł interwencyjne leczenie zawału mięśnia sercowego, m.in.:
1. pierwszą kontrolę kardiologiczną do dwóch tygodni po wyjściu ze szpitala,
2. wszczepienie defibrylatora – w razie potrzeby,
3. rewaskularyzację naczyń – w razie potrzeby,
4. kompleksową rehabilitację kardiologiczną – w zależności od stanu chorego,
5. cztery konsultacje kardiologiczne w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej w ciągu roku.

Przewidziano dodatkowe finansowanie dla szpitala: każda procedura w ramach KOS jest płatna co najmniej 10 proc. więcej niż standardowa stawka. Jeśli pacjent wróci do pracy – stawki rosną o 25 proc.
Szpitale zainteresowane udziałem w programie mogły składać odpowiednie wnioski do oddziałów NFZ.
Ale tak się nie stało. – Są województwa, w których nie podpisano ani jednej takiej umowy – mówi konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii prof. dr hab. med. Jarosław Kaźmierczak.
Jego zdaniem to wielka szkoda, ponieważ środowisko związane z PTK walczyło o ten program przez kilka lat. Teraz się okazuje, że mimo bonusów finansowych szpitale nie są chętne.
Dlaczego? Część uważa, że opieka poszpitalna to nie ich problem. Inni, że to dodatkowa praca. Ale prawdą jest też to, że niektóre szpitale zgłaszały zastrzeżenia do działania systemu informatycznego do rozliczeń z NFZ.
– System jest dobry, ale opornie wchodzi w życie – przyznaje prof. Kaźmierczak. Jego zdaniem co najmniej 150 szpitali leczy zawał serca zabiegowo i powinno czym prędzej, z pożytkiem dla pacjentów i całego systemu, wdrożyć KOS. Dzięki niemu stan chorych jest pod ścisłą kontrolą, omijają oni kolejki i zmniejsza się ryzyko, że wkrótce znowu trafią do szpitala.
Prof. Kaźmierczak przytacza dane: w Polsce śmiertelność po zawale serca jest bardzo duża – 50 proc. pacjentów umiera w ciągu pięciu lat od wyjścia ze szpitala, a 20 proc. – w ciągu dwóch lat. W innych krajach europejskich statystyki są lepsze – 12-13 proc.
W dużej mierze odpowiada za to bardzo niska jakość wtórnej prewencji. Po wyjściu ze szpitala pacjent znika z pola widzenia lekarzy ze szpitala. Średnio tylko co czwarty jest następnie konsultowany przez kardiologa. Tymczasem nawet pojedyncza konsultacja po zawale serca zmniejsza ryzyko zgonu o kilkadziesiąt procent.
Dlatego konsultant krajowy wystosował pismo do Ministerstwa Zdrowia i NFZ, w którym rekomenduje obligatoryjne wprowadzenie KOS.

ID