Lekarze krytykują pomysł cięć w L4

Pacjent zastanowi się, nim pójdzie na zwolnienie

Rząd zamierza ograniczyć prawa pracowników: chorobę trzeba będzie zaplanować, bo zasiłek chorobowy będzie się nam należał najwyżej raz na trzy miesiące. Tymczasem Komisja Europejska pisze o nowym zjawisku: prezenteizmie, czyli obecności w pracy mimo choroby. Koszty prezenteizmu przewyższają często koszty zasiłku – donosi „Gazeta Wyborcza”.
Według dziennika rząd gorączkowo szuka pieniędzy, które pozwolą sfinansować wyborcze programy społeczne. Stąd pomysł, który pojawił się nagle i między wierszami: już w 2020 roku rząd zamierza zmienić zasady wypłacania zasiłków chorobowych – wynika z odpowiedzi wiceministra finansów Leszka Skiby na interpelację posłanki Joanny Muchy.
Obecnie zasiłek chorobowy – w wysokości 80 proc. płacy brutto – otrzymuje się po przepracowaniu minimum 30 dni u danego pracodawcy, wolno też przeziębić się dwa razy w ciągu miesiąca. Plany rządu?
Według ustaleń gazety na płatne zwolnienie pracownik pójdzie dopiero po 90 dniach nieprzerwanej pracy u pracodawcy. Co później? Zasiłek będzie przysługiwał, jeśli od poprzedniego ZLA minęło co najmniej 90 dni. Kto zachoruje wcześniej, stanie przed wyborem: praca mimo choroby lub chorowanie w domu – i niższa pensja.
Cytowani w „GW” lekarze krytykują zmiany. Zwracają uwagę na to, że jeśli rozwiązanie faktycznie wejdzie w życie, przyczyni się do cierpienia i niesprawiedliwości, np. wobec osób z chorobą nowotworową. Nasili się także zjawisko przychodzenia do pracy np. z infekcją.
Przypomnijmy, że ZUS walczy z problemem wypłaty nienależnych świadczeń. Tamę nieprawidłowościom miały postawić elektroniczne zwolnienia, które umożliwiają ZUS-owi niezwłoczną kontrolę pracownika. Od stycznia do września 2019 r. ZUS w całej Polsce przeprowadził 468 tys. kontroli zwolnień lekarskich – o 30 proc. więcej niż rok wcześniej. Wstrzymał i cofnął wypłaty na 155 mln zł – to o 9 mln zł więcej niż przed rokiem.

ID