Po 20 latach mieszkańcy Śląska pożegnają się z plastikowymi kartami ubezpieczenia

Narzędzie ma dziś znaczenie wyłącznie sentymentalne

Plastikowa karta ubezpieczenia w śląskim NFZ trafi do lamusa. – Będziemy dążyć do ujednolicenia standardów i rezygnacji z tego narzędzia – zapowiedział Bernard Waśko, zastępca prezesa NFZ do spraw medycznych.
Sprawę kart poruszył podczas obrad sejmowej Komisji zdrowia w środę poseł Bolesław Piecha. – Kwestia jest drobna w wymiarze finansowym, ale ma znaczenie, kiedy przychodnia żąda pokazania karty. Jestem mieszkańcem Śląska i jestem ubezpieczony w śląskim NFZ, ale karty nie mam. Nie chce mi się jej wyrabiać, bo nie wiem, czy ta karta ma dziś jakiekolwiek znaczenie poza sentymentem. Czy coś zamierzacie z tym zrobić, czy chcecie utrzymywać fikcję? – zapytał Piecha obecnego zdalnie przedstawiciela NFZ.
Wiceprezes NFZ przyznał, że karty są zaszłością. Ich roczny koszt utrzymania to 45 tys. zł. – Pytanie o dalsze utrzymywanie kart jest zasadne. Potraktujemy to jako wniosek i w ramach centralizacji NFZ będziemy dążyć do rezygnacji z tego narzędzia – powiedział.
Plastikowe karty stały się sukcesem szefa Śląskiej Kasy Chorych Andrzeja Sośnierza, który wprowadził je w 2001 r. Były wówczas innowacyjnym rozwiązaniem, z powodzeniem przetrwały przeobrażenie kas chorych w NFZ i funkcjonują do dziś.
Mieszkańcy cenili sobie to rozwiązanie. Nie było już potrzeby pokazywania w rejestracji przychodni jakiegokolwiek innego dokumentu tożsamości. Wystarczyło dać swoją kartę. Ta trafiała do czytnika, w ten sposób wyświetlał się profil pacjenta i jednym kliknięciem można było np. wydrukować receptę.
W dobie e-zdrowia karty tracą jednak rację bytu.

id