Co ma zrobić lekarz, gdy jest sam na SOR-ze, a po dyżurze nie ma zmiennika?

Prawnicy ostrzegają przed zastępowaniem kolegów dla ratowania dyżurów

Dyżurowanie na SOR-ze ponad granice zdrowego rozsądku w sytuacji braku obsady lekarskiej może uderzyć w lekarza, który zgodzi się pomóc – ostrzegają prawnicy. – Decydując się na zastępowanie kolegów, lekarz naraża się na zarzut narażenia życia i zdrowia pacjenta, a także na utratę prawa wykonywania zawodu. Taka ofiarność może skończyć się tragicznie dla pacjenta, a lekarz może nie wyjść z sądu – ostrzega „Rzeczpospolita”.
Gazeta przytacza przykład chirurga ogólnego, który został sam na dyżurze na SOR-ze, bez wsparcia ortopedy i internisty. Kiedy zaprotestował, usłyszał od przełożonych, że w razie potrzeby może liczyć na pomoc chirurga dziecięcego oraz neurologa, którzy dyżurują na tych dwóch oddziałach.
W końcu chirurg uzyskał wsparcie kardiologa. Jednak obaj lekarze na wspólnym dyżurze przeżyli ekstremalny stres. Musieli liczyć się z tym, że będą udzielali pomocy pacjentom ortopedycznym (do czego nie mają kompetencji) lub że może się zdarzyć sytuacja, gdy jednocześnie konieczna będzie operacja u dwóch pacjentów w stanie zagrożenia życia.
Cytowani przez gazetę prawnicy ostrzegają lekarzy, że choć takie sytuacje zdarzają się coraz częściej, nie należy się na to godzić. Adwokaci wskazują, że w razie gdy coś się wydarzy i np. zajmując się jednym pacjentem, nie zdąży się udzielić pomocy drugiemu, odpowiedzialność karna spoczywa na lekarzu.
Może on odpowiedzieć z § 155 Kodeksu karnego za nieumyślne spowodowanie śmierci lub narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sąd będzie rozważał konkretne okoliczności sprawy, ale ryzyko odpowiedzialności, w tym zakazu wykonywania zawodu, jest bardzo duże.
Jak więc powinien zachować się lekarz? Według ekspertów medycy powinni odnotować w dokumentacji, że nie wyrażają zgody na warunki pracy, które powodują zagrożenie życia i zdrowia pacjentów z uwagi na niemożność udzielenia natychmiastowej pomocy, gdyby sytuacja tego wymagała. Jeśli jednak muszą przystąpić do pracy, powinni odnotować, że jest to podyktowane tym, by nie zostawiać pacjentów bez pomocy.
W praktyce jednak i tak trzeba liczyć się z procesem i koniecznością tłumaczenia, czemu lekarz się na to zgodził.
To niejedyny dylemat, z jakim stykają się lekarze. Po zakończeniu dramatycznego dyżuru może się okazać, że lekarza nie ma kto zastąpić. Czy po przepracowanym dyżurze może samodzielnie zdecydować o opuszczeniu placówki, choć nie ma zastępcy? Taki przypadek przeanalizował mec. Radosław Tymiński z prawalekarza.pl.
Jego zdaniem lekarz, który przepracował dyżur i nie ma zmiennika, powinien zrobić trzy rzeczy: 1. zawiadomić kierownika oddziału i kierownika podmiotu leczniczego o sytuacji i dalszych działaniach i zażądać przysłania zmiennika, 2. sporządzić notatkę o sytuacji z dokładnym wskazaniem czasu, od którego powinien stawić się zmiennik i załączyć ją do dokumentacji medycznej oraz złożyć do kierownika podmiotu leczniczego, 3. pozostać w szpitalu do momentu stawienia się zmiennika lub osoby wskazanej przez kierownika oddziału lub kierownika podmiotu leczniczego.
W sytuacji wyjątkowej, gdy lekarz nie ma już fizycznej czy psychicznej możliwości dłuższego udzielania świadczeń zdrowotnych, powinien poprosić świadka (pielęgniarkę, ratownika medycznego, innego lekarza) o zbadanie stanu zdrowia, odnotowanie w dokumentacji medycznej, a następnie powinien sam się przyjąć do szpitala jako pacjent. – Oczywiście jest to sytuacja skrajna i ostateczna, jednak już byłem zmuszony doradzać takie rozwiązanie – przekonuje mec. Tymiński.
Według prawników, jeśli placówka nie jest w stanie obsadzić dyżurów, powinno się rozważyć zawieszenie jej działalności.

id