Rzeszowscy naukowcy pokażą prawdę o suplementach. Pacjenci zaczną słuchać lekarzy?

Medycyna zyska narzędzie walki ze środkami o podejrzanym składzie i działaniu

Problem nagminnego stosowania przez pacjentów suplementów o nieznanym składzie, często szkodliwych, może już wkrótce być wyeliminowany. Naukowcy z Uniwersytetu Rzeszowskiego (UR) pracują na metodą, która pozwoli zbadać, co faktycznie zawiera preparat oraz ostrzec lekarzy i pacjentów.
Lekarze od lat zmagają się z ogromnymi problemami spowodowanymi zamiłowaniem pacjentów do przyjmowania suplementów. Często zamiast wspomagać leczenie, wręcz szkodzą, a dodatkowo demotywują pacjentów do wdrożenia zaleceń lekarskich. Niestety, ostrzeżenia lekarzy przegrywają w starciu z przekazem płynącym z reklam promujących suplementy. Pod ich wpływem nawet uboższe osoby wydają znaczne kwoty, w nadziei na uzyskanie choćby części obiecanych efektów.
Skutek jest taki, że Polacy ze swoich kieszeni płacą za suplementy więcej niż NFZ przeznacza na refundację leków.  
Jak donosi portal Naukawpolsce.pl, projekt polskich naukowców dostał 0,5 mln zł dofinansowania w ramach programu grantowego Podkarpackiego Centrum Innowacji (PCI).
Jak poinformowała liderka zespołu projektowego Małgorzata Karbarz, naukowcy z Rzeszowa pracują nad rozwiązaniem, które pozwoli weryfikować składniki suplementów diety na podstawie analizy molekularnej oceniającej zawarte w nich DNA. - Na rynku dostępnych jest wiele suplementów diety, w składzie których producent deklaruje obecność rodzimych oraz egzotycznych roślin, jak również grzybów pełnych substancji bioaktywnych. Prowadzone przez nas badania umożliwią sprawdzenie rzeczywistego składu danego suplementu diety – mówi.
Do realizacji projektu, naukowcy z Uniwersytetu Rzeszowskiego wykorzystują metodę barkodowania DNA. Stosuje się ją do identyfikacji gatunków na podstawie fragmentów tkanek oraz w stadiach rozwojowych trudnych do określenia w tradycyjny sposób. Zespół podkarpackich badaczy postanowił wykorzystać tę metodę do analizy składu suplementów diety.
Jak tłumaczy Małgorzata Karbarz, producenci suplementów często podają błędną nazwę gatunkową na opakowaniu suplementu. - Może to wynikać z błędów identyfikacji materiału wyjściowego za pomocą analizy morfologicznej. Ich „odpowiedniki” w postaci tańszych, łatwiej dostępnych gatunków nie spełniają funkcji prozdrowotnej. Stanowi to zagrożenie dla osób stosujących suplement oraz obniża jego skuteczność. Ma to również negatywny ekonomiczny wpływ na uczciwych producentów stosujących właściwy gatunek, gdyż obniża wiarygodność skuteczności danego gatunku, a co za tym idzie obniża sprzedaż – zaznaczyła.
Suplementy diety podlegają innym regulacjom prawnym niż leki, a ich skuteczność często jest niepotwierdzona. Dlatego, zdaniem Karbarz, decyzję o podjęciu stosowania danego suplementu podejmujemy często analizując jego skład i przypisując mu deklarowane właściwości prozdrowotne.
- Zauważmy, że na stronach internetowych czy opakowaniach właściwości prozdrowotne przypisane są do gatunku, nie do produktu końcowego. Dodatkowo, producent suplementu diety często nie jest wytwórcą surowca, z którego suplement jest produkowany. Nasze rozwiązanie pozwoli na zapewnienie konsumentom dostępu do suplementów o uwierzytelnionym składzie – zadeklarowała badaczka.
Opracowane przez naukowców z Uniwersytetu Rzeszowskiego rozwiązanie może mieć szerokie zastosowanie, m.in. do kontroli granicznej w przypadku transportu międzynarodowego, bowiem wiele gatunków leczniczych jest pod ochroną. Obnażenie trików branży może też wpłynąć na zmniejszenie konsumpcji suplementów, szczególnie tych najmniej wartościowych.


id