J.D.: Są dwa powody. Pierwszy to dostępność do wiedzy, o czym już mówiliśmy. Lekarze widzą, że pacjenci są świadomi swoich praw, wymagają od nich informacji, zatem muszą komunikować się coraz lepiej. Bardzo dobry merytorycznie lekarz, źle komunikując się z pacjentami, niezwykle dużo traci, bo jest negatywnie oceniany. Nawet jeśli uznamy taki stan rzeczy za niesprawiedliwy, to nie zmienia postaci rzeczy, że wrażenie, jakie lekarz robi na pacjencie, często przekłada się na opinię o nim jako specjaliście. Po drugie zmiany wymuszają światowe standardy w tej dziedzinie. Wydziały medyczne zaczynają zdawać sobie sprawę, że kształcenie wyłącznie medyczne we współczesnym świecie jest już niewystarczające. Istnieje potrzeba rozwijania nowej specjalności, właśnie filologiczno-medialnej, jeśli chodzi o nauczanie komunikowania w medycynie.

Niedawno powołano Polskie Towarzystwo Komunikacji Medycznej. Inicjatywa wyszła od samych lekarzy, co świadczy o tym, że pozytywnie podchodzą do zdobywania nowych kwalifikacji. PTKM skupia lekarzy, filologów i humanistów innych dziedzin zainteresowanych medycyną. Głównym zadaniem jest opracowanie kanonów komunikowania i sposobów nauczania studentów medycyny. Pod tym względem nie jesteśmy na szarym końcu. Inne kraje też mogą się od nas uczyć. Trzeba podkreślić, że dla wielu mądrych lekarzy i cierpiących pacjentów problematyka komunikowania w medycynie to nie tzw. niepotrzebne zawracanie głowy, lecz głębokie rozumienie zjawiska, jakim jest choroba, poświęcenie i perfekcja w zawodzie.

Do góry