Adwokaci diabła

W obliczu braku możliwości wyeliminowania zjawiska dopingu i ujawniania afer świadczących o niedoskonałości systemu jego zwalczania coraz głośniej odzywają się głosy poparcia dla legalizacji dopingu. Skłania do tego przekonanie, że „wszyscy biorą”, a potwierdzać to mają liczne afery, głównie na szczytach sportu. Wielu sportowców, w tym m.in. znany polski płotkarz Paweł Januszewski, oficjalnie głosi, że zwalczanie dopingu to fikcja pochłaniająca coraz to większe koszty. Zdaniem innych „adwokatów dopingu” nie jest on wcale bardziej szkodliwy od wyczerpujących treningów, a jego legalizacja umożliwiłaby na przykład stosowanie go w kontrolowanych przez lekarzy warunkach. Uznając doping za legalny, niektórzy proponują, aby wskazać konkretne substancje i konkretne sytuacje, w których można by go stosować.

Te i podobne argumenty dają się łatwo storpedować. Jeśli chcemy uznać doping za dozwolony, to po pierwsze należałoby określić kryteria. Czy legalizacja ma dotyczyć całego sportu? Czy może tylko profesjonalnego? A co ze sportem młodzieżowym? Kontrolować? Rozdzielenie poszczególnych kategorii po prostu jest niewykonalne. W sporcie zawodowym można by się spodziewać nie tylko presji, ale żądania dostosowywania charakteru treningu pod dyktando dopingu. Po ewentualnej legalizacji dopingu nie będzie wygrywać najlepszy. Będzie wygrywał ten, którego organizm najlepiej zaadaptuje się do podawanych substancji. Śmiem twierdzić, że powstawanie coraz to nowych związków dopingujących stanowiłoby zagrożenie dla zdrowia nie tylko sportowców, ale dla całego gatunku homo sapiens.

Harmonia ze światem

Tymczasem nie jest prawdą, że wszyscy sportowcy biorą. Potwierdzają to negatywne wyniki przytłaczającej ilości wykonanych testów antydopingowych, a także liczne wypowiedzi wybitnych sportowców i podejmowane przez nich działania promujące czysty sport. W przeprowadzonych w 2010 i w 2012 roku badaniach ankietowych podczas poznańskiego i warszawskiego maratonu zaledwie 6,5 proc. z 2773 ankietowanych uczestników wypowiedziało się za legalizacją dopingu, 81,5 proc. było za zdecydowanym przeprowadzaniem kontroli w biegach amatorskich.

Po wielu latach mojej pracy i działań w walce z dopingiem na często zadawane pytanie o to, czy jesteśmy w stanie wyeliminować doping z życia sportowego, odpowiem tak, jak uczynił to kilka lat temu były przewodniczący MKOl Jacques Rogge: „Nie możemy wygrać wojny z dopingiem – możemy jednak wygrać wiele bitew i trzymać na wodzy mentalność dopingową. Zawsze będą tacy, którzy zastosują doping. Sport stanowi bowiem odzwierciedlenie społeczeństwa (…), dlatego nigdy nie będziemy mieć całkowicie czystego sportu. Ale możemy uczynić go znacznie czystszym niż jest obecnie”.

W nawiązaniu do tej wypowiedzi, zwłaszcza tej części, która mówi, że „sport stanowi odzwierciedlenie społeczeństwa”, dodam, że tak jak nie da się wygrać wojny z dopingiem, tak niemożliwe jest wyeliminowanie presji ze współczesnego życia. Jednak tak jak sport „możemy uczynić znacznie czystszym niż obecnie,” tak nasze życie możemy uczynić spokojniejszym, bardziej sensownym. Możemy zatrzymać się w wyścigu niepohamowanych pragnień i zawyżanych celów, próbować uwolnić się od stale narastającej wewnętrznej presji niszczącej naturalną motywację do mądrego funkcjonowania. Ratunkiem jest coraz częściej powtarzana potrzeba świadomego zwolnienia tempa życia – propagujący to nurt określany jest mianem slow life, choć ja nazwałbym to powrotem do normalności. Nie jest to nurt przeciw cywilizacji i rozwojowi, ale styl życia, którego celem, jak określa psychoterapeuta Wojciech Eichelberger, jest właśnie ratowanie się przed katastrofą cywilizacyjną. Nie należy go rozumieć jako zaciągania hamulca, ale raczej jako zdejmowanie nogi z gazu.

Jest jednak coś, co może dawać nadzieję na życie bez dopingu. Tiziano Terzani, włoski pisarz i reporter, który zmagał się z chorobą nowotworową, a przez podróże odmienił swoje spojrzenie na życie, napisał, iż najważniejsza jest harmonia ze światem. Piękno ruchu i owa harmonia to ideały sportów starożytnych. Mam nadzieję na ich powrót. Na koniec dodam, a wiem to z własnego doświadczenia, że w procesie odnajdywania harmonii dużą rolę odgrywa rozsądna, niewymuszona aktywność fizyczna. Towarzyszący jej swobodny przepływ myśli uruchamia podświadomość, która często stawia pytania o wartość wytyczanych sobie celów i sens naszego życia.

Do góry