A.D.:
Przy leku na receptę farmaceuta ma obowiązek zaproponować pacjentowi tańszy zamiennik. Ważne jest, by wiedział, których leków nie należy zamieniać. Są to głównie leki o wąskim indeksie terapeutycznym.

Problemem może być nieznajomość wskazania, w jakim lek został przepisany, ale jeśli tańszy zamiennik jest na liście leków refundowanych, to zamieniamy, chyba że lekarz napisze adnotację „nie zamieniać”.

Rzeczywiście rośnie liczba tzw. switchy, czyli leków przeniesionych z grupy na receptę do grupy dostępnych bez recepty. Z perspektywy farmaceuty nie ma znaczenia, jaki mają status. W przypadku wszystkich leków wydawanych bez recepty powinniśmy przeprowadzić wywiad, czy lek jest potrzebny, czy pacjent może go przyjąć, czy też jego problem wymaga konsultacji lekarskiej. Po drugie, musimy udzielić odpowiednich informacji o leku. Wiele z nich wchodzi w interakcje, pacjent może mieć przeciwwskazania do zażycia jednego z nich. Przykład: przychodzi do apteki pacjent z prośbą o lek na przeziębienie lub alergię. Wiele z tych preparatów nie powinno być stosowanych przez kierowców. Dlatego farmaceuta powinien się upewnić, czy pacjent kieruje pojazdem, i zaproponować odpowiedni preparat. Czasem pacjent ma swój pomysł na samoleczenie, ale niekoniecznie trafiony.


MT: Wywiad w aptece to rzadki element współpracy z pacjentem.


A.D.:
To zależy. Warto zwracać uwagę, kto obsługuje pacjenta. Czy to jest magister farmacji (czyli farmaceuta), czy technik farmaceutyczny. Głównie ci pierwsi są merytorycznie przygotowani i zobowiązani, by udzielać informacji oraz weryfikować prośby. Wydaje mi się, że tym, co powoduje, że farmaceuci zbyt rzadko przeprowadzają wywiad z pacjentem, jest brak stosownych wytycznych i bardzo ogólnikowe wymagania prawne.


MT: Jakie najczęściej błędy popełniane są w relacjach lekarz-farmaceuta?


A.D.:
Nie ma zbyt wielu trwałych relacji lekarzy i farmaceutów, rozumianych jako stosunek społeczny. Na ogół występują między nimi sporadyczne, jednorazowe interakcje.

Na studiach farmaceutycznych uczymy studentów przeprowadzania wywiadu z pacjentem, wzmacniamy ich umiejętności interpersonalne, ale te kompetencje muszą być utrwalane i doskonalone. Te umiejętności są często pomijane w kształceniu ustawicznym, ale w części aptek personel jest doszkalany w tym zakresie. Kierownictwo wielu aptek widzi, że warto dbać o relacje z pacjentami i lekarzami. Odpowiedzialność za terapię będzie zawsze po stronie lekarza i należy szanować jego autonomię. Ale są sytuacje, gdzie nasza pomoc może być korzystna dla każdej ze stron tej triady.


MT: A co powoduje, że jest ich tak mało?


A.D.:
Trudność w nawiązaniu kontaktu z lekarzem. Rozproszenie aptek i przychodni. Farmaceuci często nie mają bezpośrednich numerów telefonu do lekarza, jedynie do przychodni. Skarżą się, że lekarze bywają oporni na próby nawiązania kontaktu.


MT: Dlaczego?


A.D.:
Niekiedy czują, że ich autorytet jest podważany. Próbę kontaktu lekarz często odbiera jako zarzut, że np. brzydko pisze. A farmaceuci próbują zweryfikować jedynie dawkę leku lub po prostu nie mogą odczytać recepty. W takich przypadkach dużo zależy od farmaceuty, najważniejsze, aby nie przybierał pouczającego tonu i miał na względzie dobro pacjenta. Farmaceutów zachęcałabym do pracowania nad umiejętnościami komunikacyjnymi, a lekarzy do otwartej postawy względem próby nawiązania kontaktu.


MT: Czy istnieją na świecie modele opieki farmaceutycznej, które się sprawdzają?


A.D.:
Praktyka farmaceutyczna w wielu krajach funkcjonuje różnie, ma wiele uwarunkowań prawnych, społecznych i ekonomicznych. Trudno wskazać jeden zagraniczny model, który pasowałby do polskich uwarunkowań. Musimy go sami wypracować. W niektórych krajach praktyka farmaceutyczna jest znacznie szersza. W Wielkiej Brytanii, Australii lub USA kompetencje kliniczne farmaceuty są tak zaawansowane, że uprawniony farmaceuta może nawet szczepić pacjentów. Nie chodzi o to, aby jakiś wzór ślepo naśladować.


MT: Farmaceuta doradza pacjentowi. Ale czym grozi popełnienie przez niego błędu?


A.D.:
Gdy moje działanie wpływa negatywnie na bezpieczeństwo pacjenta, stworzy zagrożenie życia lub utraty zdrowia, mogę być pociągnięta do odpowiedzialności zawodowej, cywilnej i karnej. Dlatego powtarzamy naszym studentom, by koncentrowali się na problemach lekowych, a nie na medycznych, żeby wiedzieli, gdzie kończą się ich kompetencje, a kiedy należy odesłać pacjenta do lekarza.


MT: Jak wydziały farmaceutyczne wspierają współpracę lekarzy i farmaceutów?


A.D.:
Na studiach farmaceutycznych w Warszawie mamy fakultatywny blok programowy „Farmacja kliniczna”. Staramy się, by jego studenci uczestniczyli w praktykach szpitalnych w Klinice Kardiologii i w Szpitalu Pediatrycznym WUM, ucząc się współpracy. Nasze spojrzenie na leki i leczenie jest inne: lekarz wie, jaki lek przepisać, ale to farmaceuta wie dużo na temat samego preparatu. Często lekarz nie poinformuje, że pewnych leków nie należy łączyć lub że np. skóra pokryta maścią z takrolimusem nie powinna być wystawiana na działanie promieni słonecznych. Farmaceuta, wydając taki lek, uzupełnia informację lekarza albo powtarza ją raz jeszcze. Nigdy za wiele.

Lekarz może zadzwonić do apteki i zapytać, czy dany produkt jest w obrocie. Taka współpraca sprawdza się w małych miejscowościach, gdzie funkcjonuje jedna apteka i jedna przychodnia, widać tam większą integrację środowiska. Jeśli lekarz ma dobre prywatne relacje z farmaceutą, przekłada się to na kontakty zawodowe, na czym zyskuje pacjent. W Holandii i Szwajcarii współpraca między farmaceutami a lekarzami rozpoczynała się oddolnie, nie wymuszano jej prawnie. Farmaceuci podejmowali próby nawiązywania kontaktów z lekarzami i pokazywali, dlaczego ich pomoc może być wartościowa. Przeprowadzili analizy recept wystawianych przez okolicznych lekarzy i obserwowali najczęściej popełniane błędy lekowe. Potem wspólnie je omawiali. Holenderscy farmaceuci zaobserwowali, że wypisywane leki nie były najbardziej efektywne pod względem kosztów. Zaproponowali terapię tańszą i lekarze się na nią zgodzili.

Czasem farmaceuta może interpretować zapis na recepcie jako błąd, a z punktu widzenia lekarza to sytuacja zamierzona. Rozmawiając, możemy dojść do najlepszego rozwiązania.

Do góry