Idealna klinika

Przepis na superszpital

Prof. dr hab. med. Piotr L. Chłosta1

Opracowała: Iwona Dudzik

1kierownik Katedry i Kliniki Urologii Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum, Szpital Uniwersytecki w Krakowie

Small img 4709 opt

Prof. dr hab. med. Piotr L. Chłosta

Katedra i Klinika Urologii Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum, Szpital Uniwersytecki w Krakowie wygrała w naszym plebiscycie na najbardziej pożądane miejsce pracy wśród urologów. Walka o pozostałe pozycje na podium była wyrównana.


Prof. dr hab. med. Piotr L. Chłosta, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum, Szpital Uniwersytecki w Krakowie:

To ogromny zaszczyt dla mnie i całego zespołu, którego praca sprawiła, że zajęliśmy pierwsze miejsce w tak prestiżowym rankingu. Zwyciężyliśmy z wieloma znakomitymi klinikami akademickimi, a także oddziałami znajdującymi się w dużych ośrodkach, choć – co należy podkreślić – na co dzień nie rywalizujemy ze sobą. Przeciwnie, pod auspicjami Polskiego Towarzystwa Urologicznego staramy się planować i wzajemnie uzupełniać ofertę leczniczą, co jest ewenementem i odróżnia nas od innych specjalności.

Nasz ośrodek specjalizuje się w technikach małoinwazyjnych, czyli laparoskopowym i endoskopowym leczeniu chorych na raka gruczołu krokowego, raka nerki i pęcherza moczowego. W profilu naszej kliniki jest także nowoczesne leczenie chorych na kamicę moczową z wykorzystaniem instrumentów zarówno sztywnych, jak i giętkich oraz leczenie wysiłkowego nietrzymania moczu u kobiet, a także jatrogennego, nabytego, u mężczyzn metodą wszczepienia sztucznych zwieraczy.

Naszym kluczem do sukcesu jest to, że ciągle szukamy najlepszych sposobów rozwiązania problemów uroonkologicznych. Bierzemy udział w badaniach klinicznych, śledzimy wyniki metod eksperymentalnych. Współpracujemy z wieloma ośrodkami zagranicznymi o uznanym prestiżu, co ułatwia nam afiliacja Uniwersytetu Jagiellońskiego – jednej z najprężniej działających uczelni.

Marka UJ przyciąga także wielu młodych lekarzy zainteresowanych możliwością pozyskania wiedzy nie tylko teoretycznej, lecz przede wszystkim chirurgicznej. To właśnie dydaktyka, na równi z leczeniem, jest podstawowym celem naszej działalności. Organizujemy liczne kursy i szkolenia polegające na relacji uczeń-mistrz.

Opieramy się na następujących, konkretnych zasadach: starszy kolega wprowadza młodszego, armia walczy w jednym szeregu, lider zespołu nie działa sam, lecz zachęca innych do pracy. Wychodzimy z założenia, że na honor mistrzów składa się honor uczniów i dobrze jest, kiedy uczeń przerasta mistrza. Jeśli więc ktoś jest entuzjastą urologii i ma zacięcie akademickie, drzwi są dla niego zawsze otwarte.

Warto jednak dodać, że urotechnologia jest dziedziną wymagającą ze strony szpitali dużych inwestycji. Nakłady przeważnie się nie zwracają, ponieważ wycena tych świadczeń na to nie pozwala. Dlatego polscy urolodzy muszą pokonywać wiele barier ekonomicznych, aby dorównać kolegom z zagranicy.

Bariera finansowa jest przyczyną istotnych różnic w dostępie do technik małoinwazyjnych między pacjentami w Polsce i innych krajach europejskich. Teoretycznie obywatele państw UE mają powszechny dostęp do leczenia, ale w praktyce widać, że nie jest on jednakowy w poszczególnych krajach. Mnie jako polskiego lekarza osobiście to dotyka. Nie chcę się godzić z tym, że mój pacjent będzie miał mniejsze szanse leczenia nowoczesnymi technologiami niż pacjent niemiecki, francuski, czeski albo rumuński.

Jaskrawym przykładem tych nierówności jest dostęp do technik robotycznych w urologii, głównie robota da Vinci. Procedury te w Polsce nie są refundowane, choć stosowane są powszechnie w USA i wielu innych krajach. W Czechach takich robotów mają 11, w Rumunii – osiem, w Rosji – 45. Natomiast Polska, posiadając znakomitych urologów, których przeważająca część nosi prestiżowy tytuł Fellow of the European Board Urology (FEBU), ma tylko dwa roboty, przy czym możliwość wykorzystywania tej techniki z powodu braku refundacji jest znikoma.

Na szczęście obecnie klimat do rozmów na ten temat z przedstawicielami instytucji rządowych jest korzystny, co daje nadzieję, że sytuacja się zmieni. Bardzo na to liczymy, ponieważ da Vinci jest przeznaczony do takiej działalności jak nasza.

Problem ograniczenia dostępu do nowoczesnego leczenia dotyczy także pacjentów z terminalną postacią choroby nowotworowej. W przeciwieństwie do kolegów z krajów starej UE nie możemy powszechnie stosować niektórych rodzajów chemioterapii lub terapii hormonalnej właśnie z powodu braku refundacji. To także musi się zmienić.

Moim marzeniem jest także zmiana wizerunku lekarza urologa. Stereotypowo uważa się go za specjalistę w leczeniu nieprawidłowości zewnętrznych męskich narządów płciowych, takich jak wodniak jądra, stulejka, prostata, zaburzenia związane z oddawaniem moczu. Tymczasem urolog jest przede wszystkim chirurgiem zajmującym się leczeniem operacyjnym chorób o podłożu onkologicznym związanych z układem moczowym. Prawda o naszej pracy jest taka, że 80 proc. to operacje chorych na raka: nerki, moczowodu, pęcherza, jądra, często przerzutowego. Pozostałe 20 proc. to leczenie chorób nieonkologicznych, takich jak kamica i wady wrodzone. O znaczeniu naszej pracy świadczą statystyki – obecnie nowotwory pochodzenia urologicznego stanowią ponad 25 proc. wszystkich.

Kolejne błędne przekonanie, które chciałbym przy tej okazji zweryfikować, dotyczy tego, że to wyłącznie ginekolog zajmuje się leczeniem nietrzymania moczu u kobiet. Zdumiewające, że uważa tak bardzo wielu lekarzy. Tymczasem specjalistą od leczenia tego schorzenia jest urolog, który legitymuje się odpowiednim wykształceniem oraz ma narzędzia, aby wybrać najlepszą metodę postępowania.

Specyfiką zawodu urologa jest to, że nasi pacjenci w przeważającej części są osobami w podeszłym wieku. Dzieje się tak, ponieważ wiele nowotworów, którymi się zajmujemy, charakteryzuje się zwiększoną częstością występowania wraz z wiekiem, a niektóre są wręcz od niego zależne. Doskonałym przykładem jest rak gruczołu krokowego, który jest diagnozowany najczęściej w 6. i 7. dekadzie życia. Takimi schorzeniami są również rak pęcherza moczowego i rak nerki.

Small 11602

W sytuacji starzenia się społeczeństw znaczenie urologii będzie rosło, bo co prawda na czynniki genetyczne nie mamy wpływu, jednak jako urolodzy możemy te choroby wcześnie rozpoznawać i leczyć. Już dziś potrafimy wydłużyć życie chorych na bardzo zaawansowane, nierzadko przerzutowe nowotwory układu moczowego średnio o dwa-trzy lata. Niewykluczone, że w przyszłości to urolog dysponujący wszechstronnymi metodami leczenia będzie miał decydujący wpływ na znaczące wydłużenie życia i poprawę jego jakości u osób w podeszłym wieku. Na równi z geriatrą stanie się podstawowym lekarzem i najlepszym sprzymierzeńcem w sprawach zdrowia mężczyzn i kobiet.

Do góry