J.S.: Jest to trudne, ale możliwe. Można to rozpoznać po sposobie prowadzenia rozmowy. Lekarz przyjmujący pacjenta w gabinecie ma szereg możliwości i kompetencji zawodowych, komunikacyjnych oraz narracyjnych. Trzeba obserwować komunikaty werbalne i niewerbalne, czyli mowę ciała, grymas, ton głosu. Musimy także pamiętać, że jeśli z gabinetu lekarza wyjdzie pacjent rozżalony, niedoinformowany, któremu towarzyszy strach z powodu choroby, to istnieje realne zagrożenie, że ulży sobie na stronie internetowej. Nie chodzi o to, by lekarz był wiecznie uśmiechnięty, choć taki wyraz twarzy połączony z empatią na pewno będzie pomocny, ale o to, by chory poczuł, że został potraktowany indywidualnie, a jego stan zdrowia poważnie lekarza zainteresował. Wtedy ryzyko hejtu jest niewielkie.

MT: Czy zdarzają się przypadki hejtu wśród samych lekarzy, gdy np. jeden z nich, czując zagrożenie własnej pozycji, próbuje w ten sposób osłabić konkurenta?

J.S.: Teoretycznie mogą się zdarzyć. Środowisko może być bardzo nieprzyjaźnie nastawione w stosunku do kogoś, a także zazdrosne. Można przecież użyć dowolnego nicku i dokonywać wpisów. Ale w internecie nie jesteśmy anonimowi. Jako biegła wyjaśniałam wiele spraw dotyczących autorstwa wpisów na blogu. Hejter pozostawia bowiem ślad językowy, po którym można do niego dotrzeć. Jeśli istnieje materiał porównawczy (chodzi o osobę podejrzewaną o autorstwo wpisów), to można po cechach językowych (idiolekt językowy) wskazać sprawcę. Bardzo często w sposób kategoryczny. Odpowiadam wówczas na pytanie: Czy treści wymienionych wpisów skierowanych do pokrzywdzonego (lekarza X) wykazują zbieżność językową w zakresie słownictwa i sposobu sformułowania wypowiedzi z wiadomościami nadesłanymi przez Jana Kowalskiego?

MT: Jak się zachować, by pozbyć się hejtu na swój temat? Nigdy nie reagować albo odwrotnie – od razu bronić swojego imienia? Ciągle mam wątpliwości.

J.S.: Powtarzam: nie reagować. Określona wypowiedź może wywołać nie tylko u konkretnego adresata, ale i u przeciętnego człowieka negatywne oceny oraz odczucia. Chociaż upowszechnienie sieci internetowej spowodowało przesunięcie granic swobody wypowiedzi, zwłaszcza w przypadku forów internetowych i mediów społecznościowych, to jednak wolność słowa wciąż nie jest wartością absolutną (bezwzględną).

MT: Spotkałem się z taką opinią: w sporze lekarz – pacjent ten drugi zawsze przegrywa, bo żaden lekarz oficjalnie nie podważy zdania drugiego. Taka opinia wzbudza emocje. Co pani o tym sądzi?

J.S.: Nie sądzę, aby pacjent przegrywał. Nie wiem, skąd bierze się taka opinia, że żaden lekarz oficjalnie nie podważy zdania drugiego. Sądzę, że to teoria. Pod tym wywiadem pojawi się z pewnością wiele hejtu, będą pisać ludzie atakujący udzielającą wywiadu, osoby wyrażające inne zdanie, którego nie potrafią jednak argumentować. Autorzy wpisów będą deprecjonować moją osobę. Po tej fali hejtu, której doświadczyłam, nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć.

MT: Być może gdy ochrona zdrowia wyjdzie na prostą, liczba agresywnych wpisów zmaleje.

J.S.: To stwierdzenie zakłada, że ochrona zdrowia nie jest na prostej. Mamy wiele zastrzeżeń co do sposobu jej funkcjonowania, ale z drugiej strony, kiedy słyszę, ile milionów pacjentów bez podania powodu nie korzystało z wizyt u lekarzy specjalistów, mimo że byli zapisani i mieli wyznaczone terminy, budzi to moje zdziwienie. Liczba agresywnych wpisów zmaleje, kiedy hejtowanie wyjdzie z mody. A kiedy to będzie? Kto wie…

Do góry