Pielęgniarki odcięły ją z pętli, rozpoczęły masaż serca i sztuczne oddychanie, wezwały jednocześnie lekarza dyżurnego i anestezjologa, który po przybyciu rozpoczął zaawansowane czynności resuscytacyjne. Mimo dwugodzinnej reanimacji, nie udało się przywrócić akcji serca i stwierdzono zgon.

Czego personel nie zrobił

Zarzuty rodziny pacjentki wobec personelu szpitala koncentrowały się wokół trzech kwestii: niezastosowania przymusu bezpośredniego w postaci „przywiązania pasami do łóżka”, nieobjęcia pacjentki „stałą obserwacją i monitoringiem” oraz niewdrożenia do leczenia elektrowstrząsów lub litu. M.in. w celu wyjaśnienia ww. okoliczności zlecono wydanie opinii z udziałem biegłego psychiatry.

Między młotem a kowadłem

Można stwierdzić, że lekarze psychiatrzy często znajdują się między przysłowiowym młotem a kowadłem. Stosując przymus bezpośredni u pacjenta, który spełnia kryteria jego zastosowania, często narażają się na zarzut jego niepotrzebnego dręczenia, bo przecież i tak nic by sobie nie zrobił.

W większości przypadków kończy się to postępowaniem wyjaśniającym, czy nie naruszono praw pacjenta. Gdy natomiast (tak jak w opisywanym przypadku) istnieją jedynie potencjalne przesłanki do jego zastosowania, przymus bezpośredni nie zostanie w związku z tym wdrożony, a pacjent skutecznie targnie się na własne życie – lekarze praktycznie zawsze mogą spodziewać się zarzutów, że gdyby przymus zastosowali, to pacjent by żył…

Odnosząc się do kwestii niezastosowania wobec pacjentki przymusu bezpośredniego, biegli stwierdzili, że nie było do tego bezwzględnych wskazań. Mimo że spełniła ona kryteria umożliwiające zastosowanie przymusu (wykazywała zakłócenia czynności psychicznych i dopuściła się zamachu przeciwko własnemu życiu), to jednak kolejne realizacje tendencji samobójczych następowały nagle, osoby będące świadkami tych prób łatwo zapobiegały ich dokonaniu, a po każdej z nich kobieta wyrażała żal i miała poczucie winy. Przed ostatnią, skuteczną próbą samobójczą, pacjentka zgodziła się na kontrakt z lekarzem, zobowiązała się do powstrzymania przed kolejnymi próbami i w zobowiązaniu tym wytrwała przez prawie tydzień.

Wskazano jednocześnie, że w Ustawie o ochronie zdrowia psychicznego oraz w odpowiednim rozporządzeniu wykonawczym usankcjonowano możliwość, a nie obowiązek, zastosowania przymusu bezpośredniego wobec pacjenta spełniającego kryteria przepisów, zastrzegając jednocześnie, żeby użyte środki były jak najmniej uciążliwe i stosowane z dbałością o dobro pacjenta.

Przymus bezpośredni jest skrajną formą naruszenia prawa człowieka do samodecydowania o sobie i powinien być używany tylko w wyjątkowych przypadkach. Wskazano również, że ustawodawca sformułował prawo do zastosowania przymusu bezpośredniego tylko wobec zdarzeń już dziejących się i koniecznych do przerwania, by ochronić dobra wymienione w przepisach (przede wszystkim zdrowie i życie pacjenta), a nie wobec zdarzeń potencjalnych i pacjentów, którzy teoretycznie mogą w nieznanej przyszłości dopuścić się np. działań autoagresywnych.

W związku z tym stwierdzono, że przymus bezpośredni można by było zastosować u tej młodej kobiety, gdyby np.: aktywnie stawiała opór czynnościom ratującym jej życie, starała się zrealizować zamach samobójczy, stosując agresję wobec przeciwstawiających się temu członków personelu medycznego lub innych pacjentów, bezpośrednio po zapobiegnięciu próbie samobójczej natychmiast usiłowała zrealizować kolejną itp.

Przyjmując potencjalną możliwość wystąpienia zachowań agresywnych jako wystarczającą podstawę do zastosowania przymusu bezpośredniego – należałoby go stale stosować u większości pacjentów szpitali psychiatrycznych.

Odnosząc się do kwestii niezapewnienia „stałej obserwacji i nadzoru” stwierdzono, że przepisy ww. ustawy i rozporządzeń wykonawczych nie definiują wprost takich czynności. Taki nadzór i monitorowanie są obecnie wymagane, ale wobec pacjentów, u których jako formy przymusu bezpośredniego stosowane jest unieruchomienie lub izolacja. Choremu należy wówczas odebrać również przedmioty niebezpieczne dla życia lub zdrowia. Wobec osób niepoddawanych wymienionym formom przymusu ścisły nadzór może przybrać postać zastosowaną u opisywanej pacjentki – wystawienie łóżka, odebranie niektórych przedmiotów, kontrola wyjść do innych pomieszczeń itp. Stwierdzono jednocześnie, że w ramach ścisłego nadzoru nie sposób przewidzieć wszystkie okoliczności i wszystkie przedmioty, które mogą być niebezpieczne dla życia lub zdrowia pacjenta. Przecież w opisywanym przypadku przedmiotem niebezpiecznym stał się podkoszulek. Nie ma realnej możliwości zapewnienia pacjentom stałej, 24-godzinnej obserwacji przez personel oddziału psychiatrycznego. Wymagałoby to zatrudnienia personelu w liczbie co najmniej równej, a nawet większej niż liczba pacjentów leczonych na danym oddziale. Zapewnienie takiego zakresu nadzoru nie jest realne w żadnym systemie opieki zdrowotnej.

Wskazano również, że oddalenie się obu pielęgniarek dyżurnych w celu zastosowania przymusu bezpośredniego (przytrzymania) innego pacjenta jest normalnym działaniem podejmowanym przez personel oddziałów psychiatrycznych. Naturalne jest, że w trakcie wykonywania tych czynności inni pacjenci pozostają chwilowo bez bezpośredniego, wzrokowego nadzoru pielęgniarek.

Odnosząc się do trzeciej z podniesionych kwestii stwierdzono, że wobec pogorszenia się stanu psychicznego chorej, w pierwszej kolejności należało próbować zmodyfikować (zwiększyć) dawki leków przeciwdepresyjnych. Elektrowstrząsy lub leczenie litem można by rozważyć w sytuacji depresji opornej na leczenie, jako ewentualne kolejne kroki po nieskutecznej modyfikacji farmakoterapii. Jednak żadne z wymienionych postępowań nie gwarantowało poprawy stanu zdrowia pacjentki, ani tym bardziej, że nie podejmie ona skutecznej próby samobójczej.

Długotrwały brak modyfikacji leczenia przeciwdepresyjnego – mimo braku poprawy, a nawet pogarszania się stanu psychicznego pacjentki w trakcie jej kolejnych pobytów na różnych oddziałach – uznano natomiast za postępowanie nieprawidłowe.

Do góry